Kinofrenia recenzja

Książka Kinofrenia autorstwa Marii Cecylii Rajchel jest pierwszą pozycją tej autorki, po którą sięgnęłam. Opowiada ona historię Diny, która znajduje się w krytycznym momencie swojego życia. Z braku zajęcia postanawia się zapisać na studia filmoznawcze. Wraz z biegiem czasu w jej głowie zaczyna kiełkować pomysł na scenariusz filmowy. Czy uda się jej pogodzić świat realny z tym wymyślonym?

Z przykrością jednak muszę przyznać, że chociaż fabuła wydaje się być bardzo interesująca, sama książka nie wzbudziła we mnie całkiem pozytywnych emocji. Zdania tworzone przez autorkę brzmiały bardzo chaotycznie, przez co nie zawsze rozumiałam ich sensu. Może właśnie o to chodziło Marii Cecylii Rajchel? Aby zatrzeć tę jakże cienką granicę? W tym wypadku jednak powodowało, że wszystkie wątki zlewało się w jedno.

Muszę przyznać, że chociaż czytanie Kinofrenii nie należało do najłatwiejszych, to książka ta nie jest pozbawiona zalet. Pierwszą z nich jest estetyka wykonania. Zaczynając od okładki po strony książki. Zwykły tekst co jakiś czas zamieniał się na czcionkę, która jest charakterystyczna dla scenariuszy. Z pewnością każdy kinomaniak (jak ja!) to doceni. Na plus jest również zarys fabuły. Bardzo przypadła mi do gustu. Również dość nietypowym posunięciem jest podzielenie powieści na części: Książkę i Scenariusz. Druga połowa jest typowym scenariuszem, tak jest również napisana. Tutaj zdecydowanie poczułam się znacznie lepiej.

Pomimo tego, że pierwsza część Kinofrenii Marii Cecylii Rajchel nie była odebrana przeze mnie zbyt pozytywnie, to ostatecznie myślę, że jest ona dobra. Może nie postawiłabym jej na pierwszym miejscu, jednak z pewną dozą przyjemności odkładam ją na regał z książkami.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl