Książka, niedawno sfilmowana przez Romana Polańskiego, przedstawia historię sprawy Dreyfusa w formie thrillera. Znowu potwierdza się obiegowa prawda, że dramatyzm życia przerasta fikcję. Bo sprawa Dreyfusa jest znana (dla tych, którzy chcą ją znać), zatem element tajemnicy czy niepewności w narracji Harrisa odpada. Niemniej kunszt autora sprawia, że nadal czytamy/słuchamy w napięciu i zarywamy noc (jak ja) aby dociągnąć do końca. To cecha naprawdę dobrej literatury sensacyjnej: mimo, iż wiemy kto zabił, nadal nie możemy oderwać się od lektury. No ale Robert Harris to prawdziwy arcymistrz literatury popularnej; w tej książce trzyma swój wysoki poziom.
Przyjemność słuchania zwiększa jeszcze interpretacja Jana Peszka, który wydaje się idealnie wybrany do interpretacji narracji pułkownika Picquarta, intelektualisty w średnim wieku, bystrzaka robiącego błyskotliwą karierę we francuskim wywiadzie wojskowym, który w pewnym momencie decyduje się poświęcić karierę dla walki o prawdę.
Bo książka oprócz warstwy sensacyjnej i wiedzy historycznej przynosi też inne przesłanie. Mówi bowiem o trudnej walce członka organizacji z tą właśnie organizacją, w tym przypadku z wojskiem. Mamy tu więc przypadek czarnej owcy, czy jak się teraz mówi sygnalisty, który atakuje swoich; wojskowy występuje przeciw wojsku w imię prawdy, przyzwoitości, solidarności z bezprawnie krzywdzonymi. Potrzeba do tego odwagi, wytrwałości i siły charakteru, bo przeciw Picquartowi wytaczane są najcięższe działa: niszczy mu się życie osobiste, wytacza się sprawę karną, wtrąca do więzienia. I wcale nie jest pewne, że ta samotna walka skończy się sukcesem. Harris świetnie pokazuje samotność pułkownika Picquarta wobec szykan wojska, jego rozterki, jego zmienne losy.
To rzecz wcale aktualna, bo prawie każdego dnia dowiadujemy się o sygnalistach występujących w imię prawdy i sprawiedliwości przeciw mocarnym organizacjom: policji, wojsku, więziennictwu, szpitalom, uczelniom, kościołom, listę można ciągnąć długo. Scenariusz jest podobny: organizacja zwiera szeregi, miesza odszczepieńca z błotem, dezawuuje go kompletnie, bo przecież nie ma większej zbrodni niż wystąpienie przeciw swoim. Często jedyną nadzieją sygnalisty pozostają media, podobnie było w sprawie Dreyfusa, dlatego wolne media i wolność słowa to tak ważne fundamenty demokracji.
W sumie dobrze to świadczy o Francji z przełomu wieków XIX i XX, że okropną pomyłkę opisaną w książce wreszcie naprawiono po wielu latach, a jej ofiary uzyskały częściowe zadośćuczynienie; przecież wcale nie musiało tak się zdarzyć.
To naprawdę znakomita książka, czy lepsza od filmu? Nie wiem, jeszcze nie oglądałem. Niemniej polecam lekturę wszystkim zainteresowanym historią i dobrą literaturą sensacyjną.