tajemnicza postać uchodząca za piromana, nostalgiczne chwile, przepiękna wyspa i kontakt z córką, który wciąż się budują brzmią zachęcająco, prawda? cóż, brzmieć jak najbardziej mogą, ale wierzcie mi, z czymś intrygującym niewiele ta książka ma wspólnego. jeśli mam być tak zupełnie szczera, to muszę przyznać, że traktuję tę książkę jaką najgorszą bieżącego roku. zaczęte i niedokończone wątki, irracjonalne wręcz zachowanie głównego bohatera i powiew kryminalny, który został zmarnowany. właśnie tak mogłabym streścić tę pozycję, ale mam zamiar powiedzieć coś więcej. niekoniecznie pochlebnie.
może zacznę od tego, że naprawdę opis z tyłu obiecuje coś o wiele lepszego niż pierwsza część. podpalenia na malutkich wyspach i brak śladów sprawcy wydają się być ciekawe. liczyłam, że może autor skupi się na tym nieco później w książce, ale im dalej byłam, tym bardziej to się oddalało i mniej więcej po połowie straciłam już wiarę w to, że się doczekam jakiegoś kryminalnego wątku, który potrwałby dłużej niż moment w tej mniejszej cegiełce. poza tym dalej nie przypadłam sobie do gustu z fredrikiem. miałam wrażenie, że przez to jego zestarzenie się, stawał się jeszcze gorszy do zniesienia i czasami jego zachowanie, czy myśli mnie wręcz obrzydzały. może znowu trafiłam na książkę, do której nie dojrzałam, czy nie była ona skierowana do przedziału wiekowego, w którym się obecnie znajduje, ale naprawdę miałam wrażenie, że coś poszło nie tak. i to mocno nie tak. całość uratowało chyba tylko przeniesienie akcji do paryża na jakiś czas, choć tak naprawdę tam też welin pokazał, że nigdy nie będzie sympatii pomiędzy nim, a mną.
nie wiem, co mogę dodać na koniec, ale na pewno nie polecę wam tej książki. w moim osobistym odczuciu czas spędzony z nią był po prostu zmarnowany i wciąż się zastanawiam - bardzo mocno - nad tym, czy przypadkiem to ja nie jestem jakaś znieczulona na ludzi i moja empatia to jakiś żart, ale nie sądzę, aby było ze mną, aż tak źle. ta pozycja dostała ode mnie trzy gwiazdki, choć wciąż waham się czy to nie jest za dużo. raczej już nigdy do niej nie wrócę, bo całe moje pokłady cierpliwości, które i tak są niewielkie, zostały zmarnowane przy pierwszej próbie przeczytania i nie zamierzam robić sobie czegoś takiego po raz drugi.