"W życiu trzeba gonić swojego króliczka i czasem warto go złapać (...)".
Pracujemy po to, by żyć? Czy żyjemy po to, by pracować? Myślę, że wielu pracowników korporacji po zadaniu sobie tego pytania, może mieć kłopot z natychmiastową odpowiedzią. Praca, która stała się celem samym w sobie i jej nagła utrata może nieźle namieszać w głowie. Przekonała się o tym dobitnie bohaterka powieści, o której dzisiaj wam opowiem. Czasami bowiem, zmiany w naszym życiu przychodzą całkiem nieproszone.
Agnieszka Walczak-Chojecka posiada bardzo bogaty życiorys. Swoją przygodę z literaturą rozpoczęła już w wieku pięciu lat, publikowała swoje wiersze w "Poezji" i "Nowym wyrazie", pisała również słowa piosenek m. in. dla Piotra Rubika. Autorka zagrała jedną z głównych ról w filmie "Grzechy dzieciństwa". Zajmowała się również tłumaczeniami, przekładami słuchowisk, współpracą z radiem czy działalnością biznesową. W 2012 roku porzuciła pracę w korporacji, dzięki czemu powstała jej debiutancka powieść "Dziewczyna z Ajutthai. Niezbyt grzeczna historia".
Joanna, trzydziestoczteroletnia pracownica korporacji cieszy się względnie poukładanym życiem na wysokim poziomie. Dobrze płatne stanowisko w międzynarodowej firmie, prestiż i spełnienie zawodowe, to jej codzienność. Pewnego dnia jednak, tak pozornie idealny świat pryska jak bańka mydlana i ukazuje swoją prawdziwą, brutalną twarz. Bohaterka zostaje bowiem zwolniona z pracy, a wraz z jej utratą traci podstawy swojej egzystencji. Niespodziewana podróż do Tajlandii oraz pewna kamienna rzeźba zmienia całkowicie jej życiowe priorytety, którymi do tej pory się kierowała.
Debiut Agnieszki Walczak-Chojeckiej pozornie przedstawia fabułę dobrze znaną czytelnikom innych, współcześnie modnych czytadeł dotyczących porzucenia wyniszczającego wyścigu szczurów i wyruszenia w podróż do jednego z wielu egzotycznych krajów. Pewne elementy konstrukcyjne fabuły są rzeczywiście powieleniem wskazanych wyżej schematów, jednakowoż historia Joanny zawiera wiele wątków i motywów wyróżniających tę historię na tle innych. Po pierwsze, bohaterka nie kupuje żadnej nieruchomości na prowincji, nie zakłada żadnego domowego biznesu ani co ważne, nie charakteryzuje się irytującą naiwnością. Podróż do Tajlandii, a następnie odwiedzenie miasta Ajutthai, w której znajduje się tajemnicza rzeźba są ważnym zwrotem w życiu Joanny, o mocy którego uświadamia sobie dopiero jakiś czas później. Autorka w tym temacie potrafiła zbudować napięcie, gdyż dość długo udaje się jej utrzymać czytelnika w niepewności w kwestii symboliki rzeźby.
Powieść przedstawia ciekawy przekrój osobowościowy dzisiejszego pokolenia młodych ludzi. W książce znajdziecie bowiem przedstawicieli mniejszości seksualnych w postaci dwóch gejów (wykreowanych w bardzo pozytywny sposób), typowej "matki Polki", która próbuje wyrwać się spod wpływu toksycznego męża, karierowiczkę zdolną do wszystkiego, czy zdradzającego męża. Autorka bardzo trafnie nakreśliła ich portrety psychologiczne, ukazując dylematy moralne, jakie targają współczesnym pokoleniem. Udział w wyścigu szczurów, kariera za wszelką cenę, lojalność czy poczucie bezpieczeństwa, to tylko niektóre problemy z jakimi czytelnik wraz z bohaterami będzie musiał się zmierzyć podczas lektury książki.
Autorka posługuje się bardzo lekkim stylem, dzięki czemu powieść czyta się w błyskawicznym tempie. Od powieści obyczajowych nie powinno się przecież wymagać zbyt zawiłego języka, gdyż to fabuła i jej poprowadzenie winny mieć wysoki poziom warsztatowy. Podczas lektury zwracają uwagę żywe i realistyczne dialogi, które wpływają na pozytywny odbiór powieści.
"Dziewczynę z Ajutthai" i jej niezbyt grzeczną historię czyta się bardzo przyjemnie. Podczas lektury nasunie się wam kilka refleksji, kilka razy uśmiechniecie się z przymrużeniem oka, a nawet poczujcie przypływ pozytywnej energii. Myślę, że debiut Agnieszki Walczak-Chojeckiej spełnił swoją rolę. Polecam na pochmurny dzień, ku pokrzepieniu waszych serc.
"Bywają opowieści, które zaczynają się dopiero tam, gdzie się kończą".