Oliverem i jego czwórką rodzeństwa po tragicznym wypadku opiekuje się babcia. Jednak rozpieszczeni wnukowie w końcu przebierają miarkę i seniorka stawia im ultimatum, że jeśli w ciągu roku się nie ożenią lub wyjdą za mąż nie będą mieli dostępu do majątku i będą musieli radzić sobie sami. Rodzeństwo jest pewne, że chodzi tylko o to by, to Oliver znalazł małżonkę ponieważ jest najstarszy, a seniorka oczekuje wnuków. Olivier postanawia wybrać się do jednego z burdeli, by wynająć jedną z kobiet, aby ta odgrywała jego narzeczoną. Jest pewien, że babcia w końcu odstąpi od swojego planu. Do Londynu wraz z kuzynem przyjeżdża Maria, która poszukuje swojego narzeczonego, który przyjechał w interesach, ale od jakiegoś czasu nie daje znaku życia. Kiedy Maria i Freedy spostrzegają u obcego mężczyzny saszetkę, która Maria podarowała narzeczonemu, postanawiają go śledzić. Podczas próby upewnienia się czy saszetka należy do narzeczonego Marii, Freedy zostaje spostrzeżony i Maria postanawia go ratować wkraczając do burdelu. Tam poznaje Olivera, który proponuje jej współpracę. Otóż ona miałaby udawać jego narzeczoną, a on pomoże jej w poszukiwaniach zaginionego narzeczonego. Jak na to wszystko zareaguje seniorka rodu? I dlaczego narzeczony Marii zniknął niedługo przez śmiercią jej ojca?
„Narzeczeni mimo woli” jest dopiero pierwszą częścią cyklu „Diablęta z Halstead Hall” . W tej części autorka skupiła uwagę na najstarszym z wnuków – Oliverze. Pomimo tego, że jest to romans historyczny i z góry wiadomo, jak się skończy, muszę przyznać, że autorka w dość ciekawy sposób przedstawiła historię obojga zakochanych, a książka nawet na chwilę nie daje odczucia nudnej i czyta się ją z przyjemnością. Akcja książki toczy się w posiadłości rodziny Sharpe w rezydencji Halstead Hall, poza wątkiem miłosnym spotkamy się także z nutką kryminału. Bohaterowie są opisani w dość barwny sposób, a całą piątkę rodzeństwa zaczęto nazywać „diablętami z Halstead Hall”. Dlaczego? Wszystko przez ich charakterek. Otóż mężczyźni lubią pijaństwo, hazard i są stałymi gośćmi w okolicznych burdelach. A panny? Jedna z nich pisze kryminały, które według babci są to powieści gotyckie i nie powinny one w ogóle powstać, a druga bierze udział w każdych zawodach z bronią. Maria natomiast jest osobą szczerą, nieśmiałą i przyzwoitą, jednak potrafi być wybuchowa i pewna siebie.
Muszę przyznać, że było to moje pierwsze spotkanie z romansem historycznym jednak wiem, że sięgnę po kolejne części. Dlaczego? Ponieważ skoro autorka skupiła się tylko na jednym z bohaterów pozostała ich jeszcze czwórka i strasznie jestem ciekawa jak pozostali poradzą sobie z ultimatum babci. Jeśli chodzi o okładkę to jest całkiem ładna. Ja nawet wiem, kogo przedstawia dziewczyna na niej. A Wy musicie sięgnąć po tę pozycję, żeby się o tym przekonać.
„Narzeczeni mimo woli” to historia o miłości, która odpręża oraz niejednokrotnie wywołuje uśmiech na ustach czytelnika. Książka jest naprawdę fajna, a cała seria zapowiada się ciekawie. Polecam nie tylko miłośniczkom romansów.