Z angielską klasyką jestem bardzo do tyłu, bo chociaż kuszą mnie powieści Jane Austen czy sióstr Bronte, to zawsze odkładam je na później i w rezultacie moja ignorancja w tej dziedzinie stale się powiększa. Kiedy więc na polskim rynku wydawniczym pojawiła się Elizabeth Gaskell ze swoją skandaliczną, jak na epokę wiktoriańską, książką musiałam ją przeczytać. Choć nie była to dla mnie łatwa lektura, to przyjemnością było obcowanie z tak wyszukanym stylem i językiem autorki.
Ruth Hilton to sierota, która na swoje utrzymanie zarabia ciężką pracą w zakładzie krawieckim pani Mason. Jej szefowa to kobieta o sztywnych zasadach, w żadnym wypadku nietolerująca lenistwa i niesubordynacji. Kobieta o tak rygorystycznych poglądach, na widok swojej podopiecznej w towarzystwie o kilka dobrych lat starszego pana Bellinghama, bez wahania wyrzuca młodą dziewczynę z pracy, pozbawiając ją tym samym dachu nad głową i środków do życia. Zrozpaczona panna Hilton w całej swojej naiwności decyduje się na podróż do Walii w towarzystwie niedawno poznanego jegomościa, który niczym rasowy uwodziciel zdobywa niewinne serce Ruth i zwodzi ją na manowce. W epoce wiktoriańskiej kobieta podróżująca z obcym mężczyzną i w dodatku, o zgrozo, mieszkająca z nim w pensjonacie to szczyt deprawacji , najgorsza z możliwych przewin młodej kobiety. Jednak młodzieńcze zauroczenie i potrzeba czułości jaka targa szesnastoletnią Ruth zaciera granice moralności. Sielanka dwojga kochanków nie trwa jednak długo, bo za sprawą mamy pana Bellinghama, młodzi zostają rozdzieleni, a zhańbiona Ruth zdaje się być stracona dla świata. Kiedy wydawałoby się, że nie ma już dla niej ratunku, pojawia się pastor Thurstan Benson, który wraz ze swoją siostrą postanawia zaopiekować się nieszczęsną istotą, za jaką uważa Ruth i dać jej szansę na nowe życie. Niestety tę już i tak skomplikowaną sytuacją pogarsza informacja o ciąży Ruth, która staje się kolejnym problemem w życiu tej, bądź co bądź, uroczej i niezwykle dobrej dziewczyny.
Jeśli chodzi o samą bohaterkę to nie będę pierwszą osobą, którą momentami irytowały cechy Ruth, które z czasem bardzo się uwydatniły. Jej starania, aby całym swoim życiem zmyć z siebie młodzieńczą hańbę i ostatecznym rozrachunku stanąć przed boskim obliczem w oczekiwaniu na życie wieczne, były przesycone słodyczą, a jej nieskończona dobroć była wręcz nierealna. Oczywiście nie zmienia to faktu, że jej postawa jest godna podziwu. To, jak dźwignęła na siebie cały ciężar, aby nikt poza nią nie cierpiał za jej błędy było niezwykłe, jednak kiedy zwykły śmiertelnik czyta o tak anielskiej dobroci, to od razu ma ochotę iść się wyspowiadać. Mimo tej słodyczy, jej charakter doskonale oddaje ówczesne realia, to jak sztywny był kręgosłup moralny i jak niewiele było trzeba, aby zostać potępioną przez otoczenie. Poprawka – jak niewiele było trzeba KOBIECIE, bo mężczyźni rządzili się zgoła innymi prawami.
Od pierwszych stron czuć niezwykły klimat, charakterystyczny dla czasów, w jakich żyła Elizabeth Gaskell. Piękno języka i dbałość o szczegóły widoczna w rozbudowanych opisach są zachwycające, a dziś już niestety rzadko spotykane. Z drugiej jednak strony, jak to bywa z klasyką, za sprawą nieco już archaicznego sposobu pisania, powieść czyta się z lekkim trudem, strony nie płyną niepostrzeżenie, ale warto delektować się tym wiktoriańskim stylem trochę dłużej i czerpać z niego przyjemność płynącą z estetyki języka. Na uwagę zasługuje moralny przekaz powieści. Na stronach „Ruth” pojawiają się wartości, które dziś mogą wydawać się przestarzałe, jednak warto zwrócić uwagę na to, co kiedyś miało tak wielkie znaczenie. Hańba jaką okryła się Ruth obecnie przeszłaby niezauważona, jednak w epoce wiktoriańskiej był to niemały skandal i idealny temat do plotkowania.
„Ruth” to piękna i wzruszająca historia o naiwnej dziewczynie, która z czasem bardzo dojrzewa, a czytelnik szybko dostrzega jej ogromną przemianę. Również bohaterowie drugoplanowi zasługują na uwagę. Są dobrze zarysowani, idealnie wpisują się w klimat całej powieści i realiów epoki wiktoriańskiej. Tło obyczajowe, opisy strojów, a także życia codziennego w ówczesnych czasach, uwydatnione za pomocą delikatnego acz wprawnego pióra zachwycą każdego miłośnika gatunku. Zdecydowanie polecam fanom klasyki, a także tym, którzy jeszcze nie mieli okazji z nią obcować. „Ruth” ze swoją nieco skandaliczną fabułą zainteresuje każdego, kto lubi klimat minionych czasów.