Jak ważne jest zrozumienie? Jak ważne jest zaufanie? Wiara w drugiego człowieka? Wiara w uczciwość, szczerość? Jak ważna jest miłoś? Mądra miłość rodziców do dziecka. Kobiety do mężczyzny. Dziewczyny do chłopaka. Chłopaka do chłopaka.
Książka Marcina Szczygielskiego "Bierki" jest opowieścią o tych wszystkich wartościach, uczuciach, o poszukiwaniu własnej drogi, o potrzebie zrozumienia, o potrzebie akceptacji, o rozpaczliwym pragnieniu miłości.
Paweł Sieniawski jest uczniem pierwszej klasy ogólniaka. Przyjaźni się z Aśką, która ma wszystko, oprócz zainteresowania rodziców. Paweł pochodzi z biednego domu, ojciec zbyt często zagląda do butelki z piwem, a starszy brat przywołuje u chłopaka okrutne wspomnienia z przeszłości. Jest jeszcze grupka szkolnych VIP-ów, czyli Piołun, Zając i Księżna, którzy zdawają się być poza całkowitym zasięgiem Pawła i Aśki.
Z drugiej strony poznajemy nauczycielkę historii, Annę, zwaną Wekierą, która ma za sobą okrutne dzieciństwo i tragiczną przeszłość, naznaczoną bólem, śmiercią i poczuciem winy. Teraz wmanewrowała się w głupi romans z pustym nauczycielem WF-u, romans oparty tylko i wyłącznie na seksie. W Annie siedzi ciągle jej przeszłość i wydaje się, że nie nastąpi nic, co wyrwie ją z tego impasu. Zapomnienia szuka w szybkich numerkach z wuefistą, które może oczyszczają ją z napięcia, ale na pewno nie mają wpływu na to, co zalega w jej duszy.
W tym wszystkim nieoczekiwanie pojawia się Paweł Sieniawski, który nie radzi sobie ze swoją seksualnością, ale już wie, że to mężczyźni stanowią obiekt jego zainteresowań. I w tej grupie znajdzie się także nauczyciel wuefu. Wskutek pomyłki i pewnych niedopowiedzeń, Anna, Paweł, Aśka, Piołun, a także pewien anglista, znajdą się w na jednej ścieżce wiodącej ku odnalezieniu swojej tożsamości, prawdy o życiu, swego rodzaju oczyszczeniu i na pewno... szczęściu.
Książka Szczygielskiego wciąga od pierwszych stron, pochłania, intryguje, smuci, czasami bawi i na pewno prowokuje do przemyśleń. Nieuważny czytelnik dostrzeże tylko kontrowersje i burzenie tematów tabu. Liczne przekleństwa i sceny homoseksualnego seksu. Ktoś, kto liczy na coś więcej, nie zawiedzie się. To nie tylko opowieść o odmiennej tożsamości, chłopięcej miłości, ukazanej zresztą obrazowo i bez zbędnego kamuflażu. To także przejmująca historia o tym, jak rodzice mogą zniszczyć życie swoich dzieci. O tym, że nie każdy nadaje się do pełnienia roli rodzicielskiej, o tym, że czasami warto porozmawiać, a nie uciekać i mieć nadzieję, że problemy rozwiążą się same. O tym, że warto wierzyć w przyjaźń i co ważniejsze, warto wierzyć w miłość i w to, że ta druga połówka na pewno gdzieś tam na nas czeka. Że nie wszyscy ludzie żyją w ułudzie własnych przekonań, które są tylko pustym frazesem, zakłamaniem i swego rodzaju wygodnictwem, które ich życie czyni swego rodzaju pokazówką, nic nie wartą i tak naprawdę nie mającą żadnego znaczenia.
Na mnie największe wrażenie zrobiła historia Anny, a także scena, w której Paweł mówi rodzicom o tym, że jest gejem.
Szczygielski posługuje się prostym językiem, nazywa rzeczy takimi jakie są, ale jednocześnie potrafi być i romantyczny i wzruszający. "Bierki" to wciągająca opowieść, którą powinni przede wszystkim przeczytać wszyscy rodzice dorastających dzieci, aby uzmysłowić sobie, czy czasem kierowani dobrem dziecka, nie zapominają o samym dziecku, widząc tylko owo dobro, które może okazać się tylko ich własnym dobrem. Fałszywą pustą fasadą ich samych.
http://agnesscorpio.blogspot.com/2011/06/marcin-szczygielski-bierki.html