Brat Jakub został zaproszony na wieczerzę przez pewną staruszkę, która żyła z wnuczkiem pod jednym dachem. Ona, 90-letnia, była babcią, matką i ojcem dla dorastającego 7-latka, sieroty. Była też nauczycielką, przewodnikiem prowadzącym bezpiecznie przez życie i najlepszą jego przyjaciółką.
Gdy zasiedli przy drewnianym stole przy bardzo skromnym jedzeniu, brat Jakub zapytał chłopca.
- Co wyniósłbyś ze swojego domu, gdybym powiedział ci, że za piętnaście minut się spali i wszystko pochłonie ogień? I dom i rzeczy przepadną. Co byś uratował?
Chłopiec spuścił głowę ku talerzowi, zamarł z kromką chleba w dłoniach i milczał.
- Musisz szybko działać, bo to twoje ostatnie dziesięć minut – powtórzył słowa Jakub.
- Uratowałbym babcie i rodziców.
- Rodziców? - zapytała skonsternowana kobieta.
- Rodziców – powtórzył. - Uratowałbym ich od zguby i grzechu, a ciebie babciu wyprowadził z pożaru.
- A zabawki? Książki? Tyle masz różnych rzeczy...?
- Rzeczy pochodzą od ludzi, a miłość od Boga. A tylko ciebie babciu kocham. Mama i tata mnie jej nie nauczyli, bo nie zdążyli. Dlatego tylko ciebie bym uratował. Tylko ciebie, babciu.
Brat Jakub spuścił głowę ku talerzowi, zamarł z kromką chleba i nie powiedział nic...
Taka przypowieść mogłaby się znaleźć w tym tomiku, a raczej zbiorze tekstów o bracie Jakubie. Mogłaby, wiele mogłoby być jeszcze dopisanych, aż ta mała i niepokaźna książeczka urosłaby do rozmiarów Biblii. Bo wydarzenia w niej opisane, wykraczają poza katolicyzm w ogólno przyjętym sensie. Słowa i historie – bo czymże są owe przypowieści, jak nie historiami? - to wydarzenia o ludziach. Tytułowy brat Jakub nie pojawia się w każdej, pojawia się za to dobro i zło, niewinność w kontrze z grzechem, Pan z szatanem, czy czystość z brudem duszy, pazernością i samolubstwem. Zabić, by zdobyć. Wyszarpać, by zwyciężyć. Grzeszyć, by żyć w dostatku i sytości. Ludzie - bez względu na wyznanie - łakną swojej wygody, dobrobytu i wszystkiego, co „błyszczy”, częstokroć zapominając o innych. Samolubstwo i zaślepienie prowadzą na diabelskie manowce. „Przypowieści” łatwym i prostym językiem tłumaczą różnicę pomiędzy tym, co ma w życiu wartość, a co nie. I choć opis treści na obwolucie książki wskazuje na strickte „chrześcijańską” lekturę, to muszę się z nim nie zgodzić. Zbigniew Jarek, autor, napisał książkę o uniwersalnym przesłaniu. To jest poradnik-latarnia stojąca u rozwidlenia drogi, którą dotąd szedłeś. Tu musisz przystanąć i zamyślić się, zagłębić w sobie, odczytać sygnały własnej duszy i sumienia. Musisz osiągnąć wewnętrzną harmonię i zrobić krok do przodu. Krok właściwy, odważny i jednocześnie dobry. Bo, co uświadamiają przypowieści, dobro samo w sobie winno być celem. Bo tylko cel każdej wędrówki ma sens i znaczenie. Dlatego te historie należy czytać powoli, ze zrozumieniem i z czystym umysłem. To są drogowskazy, a ich odczyt zarówno duchowy, jak i dosłowny zależy od czytelnika. Dlatego nie należy dociekać kim był brat Jakub, jak wygląda Chrystus, czy szukać wpływów świętości w każdym aspekcie historii. Bogiem może być obcy spotkany na drodze, dziecko, czy łachmaniarz. Bogiem możemy być my sami. Ocenę autor pozostawia nam, bawiąc się jakoby krótkimi historiami, które zmuszają do wyciągania własnych wniosków. Proste opowieści o głębokiej treści. Niepokaźna książeczka, której format przypomina broszurę reklamową, to studnia mądrości, wskazówek i wielorakich interpretacji. Dla każdego. Zawsze.
Strona za stroną.
Dziekuję za książkę, którą otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl