”Rozdarte dusze” to kolejna książka z serii powieści historycznych wydawnictwa Mira. Książki te nie są ze sobą powiązane, nie posiadają również kontynuacji, to jednotomowe historie, które są piękne i pozostające w pamięci. To dopiero moje drugie spotkanie z tą serią, jednak równie owocne, jak poprzednie.
Jest rok 1819 Włochy poddane pod władzę Austrii, starają się dostosować do nowej rzeczywistości. Nie wszyscy jednak podzielają poglądy nowej władzy. Niektórzy stawiają opór, tworząc niewielkie organizacje, które mają przypomnieć ludziom, że w grupie siła i, że to oni również mogą zawalczyć o swoją przyszłość. Jeden spośród separatystów wyjątkowo przeciwstawia się wyższej potędze. Angelo jest człowiekiem, który wie, czego chce. Mężczyzna mimo braku poparcia rodziny brnie przed siebie, trwale broniąc swoich racji. Ten niesamowicie przystojny buntownik jest również powodem trosk Beatrice. Przyjeżdżając do wujostwa młoda dziewczyna spotyka ich przybranego syna, który niemal już od pięciu lat zaprząta jej myśli. Kwitnąca malarka przybywając do Włoch, zostawiła za sobą przeszłość, a w niej już bliską osobę. Ponowne spotkanie z Angelo budzi nowe emocję i zaczyna mącić jej w głowie, czy jednak zajęty walką o swój naród mężczyzna ma czas na miłość i okazywanie uczuć?
”Rozdarte dusze” Elaine Coffman to książką, która na początku, aż do bólu przypomina ”Mistyfikację” Candace Camp. W prologu jest scena z udziałem broni, potem główna bohaterka sama podróżuje dyliżansem,to aż zbyt wielka zbieżność, aby mieć ją za przypadek. A jednak, choć obie książki mają ze sobą wiele wspólnego, okazują się całkowicie od siebie różne.
”Rozdarte dusze” to książka romantyczno - historyczna i patrząc na jej całokształt można nawet stwierdzić, że bardziej podchodzi podgatunek historyczny, niż romantyczny. Autorce nie brakło natchnienia, jeżeli chodzi o sceny rozkwitającego romansu dwóch kochanków, jednak tych kawałków niema zbyt wiele, a przynajmniej wystarczająco dużo, aby przytłumić cały czas towarzyszącą historię Włoch. W przeciwieństwie do Candace Camp ta pisarka okazała swojemu dziełu więcej pomyślunku i postanowiła je bardziej rozbudować. W taki właśnie sposób ”Rozdarte dusze” osiągnęły wyższy poziom, niż ”Mistyfikacja”.
Elaine Coffman dała swojej powieści nie tylko podkład historyczny, niesamowite krajobrazy Włoch, nietuzinkowe postacie, ale również wielowątkowość. Tam gdzie spore grono powieściopisarek tego gatunku, postanawia skupić się jedynie na postaci głównej lub dwójce, z czego jedna (najczęściej ta rodzaju męskiego) odchodzi troszkę na ubocze, Coffman daje każdemu bohaterowi szansę zaistnienia. Czasami krótki rozdział, innym razem jedynie fragment, jest poświęcony tak zwanym czarnym bohaterom. Intrygi, spiskowanie i skupianie się na różnych miejscach może czasem gubić, ale zapewne dla bardziej uważnych czytelników będzie ciekawym urozmaiceniem.
Elaine Coffman pisze niezbyt banalnym i łatwym stylem, ale takim, z którym nikt nie powinien mieć problemów. ”Rozdarte dusze” to bardzo przyjemna i ciekawa lektura, która przepasana jest od czasu do czasu przygodą zapierającą dech w piersiach. Jeżeli jednak o mnie chodzi, to czytając ”Mistyfikację” miałam wrażenie, że bardziej pokochałam romanse od ostatniego spotkania z nimi. W tym przypadku tego odczucia nie doznałam, bo odrobinę gubiłam się w zdarzeniach. Lekka, wiele nie wymagająca od czytelnika i odbywająca się w jednym miejscu ”Mistyfikacja” po prostu bardziej przypadła mi do gustu.