"Szlachetne pobudki" Kasi Bulicz-Kasprzak, to drugi tom sagi "Po sąsiedzku", ja znów nie czytałam, ale wysłuchałam tej książki, bo miałam audiobooka.
Kto czytał część pierwszą z pewnością zabierze się do czytania i tej, gdyż o losach mieszkańców z ulicy Różanej w Rubinie czyta się z przyjemnością. Poprzednia książka "Dom na skraju" zakończyła się dosyć dramatycznie, myślałam że tu się już wszystko wyprostuje, poukłada, ale niestety nie zawsze tak jest, że los układa się po naszej myśli, bez zbędnych niespodzianek.
Bywają dni, które wyobrażamy sobie zupełnie inaczej, niż one w rzeczywistości przebiegają. Wtedy każda różnica między wyobrażeniem a realnością irytuje. Jeśli nie potrafimy nad tym zapanować, dochodzi do katastrofy.
Po tym, jak mała rzeczka Młynówka wylała zalewając ulicę Różaną i ogrody oraz część domów, piękne, wypielęgnowane ogrody teraz wyglądają żałośnie, mieszkańcy zaczynają porządkowanie nie tylko swoich działek, lecz również próbują uporządkować swoje czasem nieźle poplątane życie. Mieszkańcy tej malowniczej ulicy zaczynają układać sobie życie na nowo, starają pogodzić się ze stratami. Wszyscy bohaterowie tej książki są przez autorkę traktowani na równi, nie ma tu ról głównych i drugoplanowych, wszyscy są tu ważni i to też mi się podoba.
W tej części Kasia Bulicz-Kasprzak tak jak w poprzedniej części, każdy rozdział rozpoczyna opisem róży, każdy rozdział to inna róża. To również jest na plus tej książki, gdyż lubię róże, wiem już dlaczego niektóre odmiany u mnie nie rosły i właśnie te opisy mnie zainspirowały do modyfikacji mojego ogródka.
Jeszcze na dodatek kocur Konstanty, który potrafi cenie opisać swoje spostrzeżenia na temat swojego pana, nazywanego przez niego lokatorem, oraz na temat obserwowanych wydarzeń. A wydarzyło się sporo w tej części.
Spełniło się marzenie Marii Jezierskiej, z pomocą Wandy i kierownika ośrodka kultury wydała tomik swoich wierszy. Nawet odbył się wieczór autorski, na który przybyli niemal wszyscy sąsiedzi z ulicy Różanej, nawet jej wielka, niespełniona miłość Janusz, który jest adresatem tej poezji.
Wanda porządkując dom po zalaniu odnajduje stare listy adresowane do siebie. To listy od ojca, którego nawet nie znała.
Sylwia jest w ciąży, ojcem według niej powinien być Olgierd, ale on stanowczo się tego wypiera.
Michał zdaniem Agaty zbyt dużo czasu poświęca swojej byłej żonie.
Marta wychodzi ze szpitala, ma złamaną nogę, więc musi zapomnieć o udziale w maratonie.
Karolina została sama z dziećmi, gdyż Konrad gdzieś przepadł.
Leokadia mimo swojej mądrości również zauważa, że nie ze wszystkim jednak da sobie radę.
Teresa i Janina teraz muszą same o siebie zadbać, bo taki trafił im się los.
Wygląda na to, że przeciwności losu jakby sprzysięgły się wszystkim mieszkańcom tej urokliwej ulicy Różanej. Lecz podobno to może uczynić ich silniejszymi. Mimo tych ciężkich chwil, sąsiedzi troszczą się o siebie i stają za sobą murem. Mieszkańcy starają się sobie jakoś pomagać, lecz to nie zawsze dobrze wychodzi, bo tak to już jest z tymi dobrymi chęciami, chociaż nie wiemy jak byśmy się starali, to i tak wyjdzie jak zwykle, źle. Okazuje się również, że miłość to też nie jest taka prosta i łatwa sprawa, gdyż po okresie zakochania i "motylków w brzuchu", utrzymanie szczęśliwego związku jest bardzo trudne i nie wszystkim się udaje.
Jak ułożą się dalsze losy mieszkańców ulicy Różanej?
Czy tragiczne wydarzenia będą miały wpływ na lepsze życie?
Czy można nauczyć się żyć na nowo i zapomnieć o przeżytych złych chwilach?
Czy warto walczyć o własne szczęście mimo wszystko?
Czy może się tak zdarzyć, że można odzyskać miłość?
Na te i inne pytania odpowiedzi znajdziecie w tej książce, do przeczytania której gorąco Was zachęcam.
Zabiorę się teraz za trzecią część, gdyż nie mogę się doczekać rozwiązania zagadek, które w dalszym ciągu owiane są tajemnicą.
Polecam.