Książki z motywem odizolowanej grupy ludzi, uwikłanych w niebezpieczną grę, mają w sobie ogromny potencjał. Budzą skojarzenia z klasycznymi thrillerami i psychologicznymi łamigłówkami, gdzie każdy może być winny, a napięcie wzrasta z każdą stroną. „One of Six. Zdrada” Kim Niny Ocker wpisuje się w ten trend, jednak nie wykorzystuje go w pełni, przez co pozostawił mnie z mieszanymi uczuciami.
Z pewnością należy docenić umiejętność autorki w budowaniu atmosfery – odizolowany, luksusowy ośrodek narciarski staje się tłem dla tajemniczej intrygi, gdzie bohaterowie zaczynają dostrzegać, że ich sytuacja daleka jest od zwyczajnej rekrutacji na wymarzone stanowisko. Przez sporą część książki czuć klaustrofobiczną aurę i zagrożenie czające się w mroku, a momenty napięcia sprawiają, że faktycznie zaczynamy się zastanawiać, kto stoi za tajemniczymi wydarzeniami. Problemem jest jednak tempo – początek książki jest nieco przydługi przez co nużący, przepełniony zbędnymi opisami wnętrz i otoczenia, które zamiast budować atmosferę, spowalniają akcję. Dopiero w drugiej połowie historia nabiera właściwej dla thrilleru dynamiki, co dla tych którzy od początku oczekują wartkiej akcji, może być już za późno.
Luca Murphy i Devan Sandoval to para głównych bohaterów, których relacja powinna budować napięcie i emocjonalne zaangażowanie jako, że jest to również romans. Niestety, chemia między nimi wydaje się wymuszona, a ich związek rozwija się w sposób przyspieszony przez co nienaturalny. Motylki w brzuchu? Niestety nie. Brakuje tutaj wiarygodnej ewolucji uczuć, przez co romantyczny wątek, zamiast dodawać głębi fabule, bardziej ją rozprasza. Pozostali bohaterowie również nie zapadają w pamięć – mimo prób nadania im tajemniczych rysów i ukrytych motywów, wielu z nich wydaje się jednowymiarowych i dość przewidywalnych.
Autora przez całość historii balansuje na granicy thrillera i romansu, jednak żadna z tych konwencji nie została w pełni wykorzystana. O ile napięcie i zagadka wokół tajemniczych wydarzeń w ośrodku są budowane umiejętnie, to element grozy często tonie w rozwlekłych wewnętrznych monologach bohaterów. Z kolei wątek miłosny, zamiast budować napięcie i intrygować, często wytrąca z rytmu historii i wydaje się dodany tutaj na siłę. Brakuje tu po prostu odpowiedniego balansu między emocjami bohaterów a mrocznym, thrillerowym klimatem powieści.
Najmocniejszym punktem książki jest bez wątpienia jej zakończenie. Kiedy już wydaje się, że historia wpadnie w schematyczne rozwiązania, autorka serwuje mocny zwrot akcji, który skutecznie podbija napięcie i pozostawia nas z poczuciem niedosytu. Cliffhanger jest na tyle intrygujący, że mimo wcześniejszych wad książki, może budzić ciekawość co do kontynuacji.
„One of Six. Zdrada” to książka z dużym potencjałem, który moim zdaniem nie został w pełni wykorzystany. Mocny klimat i umiejętność budowania napięcia to zdecydowane atuty, jednak spowolnione tempo, zbędne opisy oraz słabo rozwinięty wątek romantyczny sprawiają, że lektura miejscami męczy. Zakończenie jednak ratuje całość, pozostawiając nas w zawieszeniu i z pytaniami, które mogą skłonić do sięgnięcia po kolejny tom. To książka dla osób, które lubią lekkie thrillery z nutą romansu i są jednocześnie w stanie przymknąć oko na ich nierówne prowadzenie. Jeśli nie przeszkadza Wam powolny początek i niedopracowana chemia między bohaterami, możecie znaleźć w tej książce coś dla siebie. Jeśli jednak szukacie intensywnego thrillera bez zbędnych przestojów, a za to z romansem w tle – być może warto poszukać gdzie indziej
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od @wydawnictwopapieroweserca (współpraca reklamowa) 🩷.