Powieści o trudnych relacjach matek z córkami jest na rynku wydawniczym sporo. Do takich można zaliczyć "Zaginioną siostrę" Tracy Buchanan. Jest to pełna emocji, podróży, motywu jaskiń, tajemnic książka, którą pokochają fanki powieści obyczajowych.
Becky nie widziała matki od dziesięciu lat, ich relacje odkąd przed laty Selma porzuciła rodzinę na rzecz kariery pisarskiej, zamieszkania w jaskini z grupą ludzi wpatrzonych w Idrisa, ich duchowego przywódcę i mężczyznę, dla którego matka zostawiła ojca Becky, nie były najlepsze. Teraz kobieta odbiera telefon i słyszy głos matki, która oznajmia jej, że umiera. Ten czas, który jej został chce spędzić z córką i przekazać jej szokującą wiadomość, że ma siostrę.
Becky jest przytłoczona ogromem wiadomości które na nią tak nagle spadły. Choroba i śmierć matki, informacja o nieznanej siostrze, i te wszystkie emocje, które się w niej kłębią w stosunku do matki, od miłości do nienawiści, od smutku i żalu po tęsknotę. Mimo to, po rozmowie z ojcem postanawia odnaleźć tajemniczą zaginioną siostrę i poznać prawdę o życiu Selmy. To co odkryje wstrząśnie nią dogłębnie, a jej życie i postrzeganie matki zmieni się diametralnie. Becky będzie musiała poradzić sobie z tym co odkryje na temat matki, jej siostry, Idrisa i kłamstw, którymi jej matka tak chętnie karmiła wszystkich wokół, w tym ją.
"Zaginiona siostra" to poruszająca powieść. Zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło, i nie ukrywam, że byłam nim trochę rozczarowana. Spodziewałam się szczęśliwszego rozwiązania całej sytuacji. Niby książka mimo pewnych smutnych rewelacji, które odkrywa główna bohaterka, nie kończy się źle, można powiedzieć, że zakończenie niesie nadzieję i szansę na szczęśliwą przyszłość w pogodzeniu z przeszłością i wybaczeniu, ale jednak spodziewałam się czegoś innego.
Rozwiązanie motywu poszukiwań siostry Becky jest bardzo smutnym, a wręcz przerażającym momentem w książce, na pewno wyciśnie z waszych oczu łzy wzruszenia.
Co do bohaterów, to polubiłam Becky, za jej miłość do psów, i za to, że nie przekreśliła matki, mimo tego, jak ona nieudolnie okazywała jej swoją miłość, że była przy niej w chwili śmierci, że spełniła jej ostatnie życzenie, że umiała jej wybaczyć. Co do matki Becky, Selmy, to nie mam ku niej pozytywnych emocji, strasznie mnie denerwowała tym swoim poczuciem bycia w pułapce, że z taką lekkością, wręcz bez zastanowienia dłuższego zostawiła rodzinę, męża, dziecko, i zamieszkała w sekcie, bo spodobał jej się facet, który kreował się na jakiegoś guru i wmawiał innym, że w jaskini lepiej się tworzy. Nie zrobiła nic by zapobiec stracie kontaktu z Becky, opieką nad nią. A na to co zrobiła później, na to w ogóle brak mi słów. W książce tłumaczone jest to jej złym stanem psychicznym, ale dla mnie nie ma wytłumaczenia dla takich czynów. Postać Selmy irytowała mnie tak samo jak postać Marian z "Całopalenia", tylko tam dla matki ważniejszy był dom, a tu kariera pisarska i wolność.
"Zaginiona siostra" to pełna emocji, sekretów rodzinnych, które wychodzą na jaw powieść, która wciąga czytelnika od pierwszych stron. Historię poznajemy z perspektywy Selmy, powracając do przeszłości, jak i z perspektywy Becky w teraźniejszości. Autorka ma bardzo dobry styl, który sprawia, że przez książkę się płynie. Bardzo poruszająca, emocjonalna powieść, która zachwyci miłośniczki obyczajówek, jak i motywu niełatwych relacji matek z córkami. Polecam Wam tę powieść, a jeśli czytaliście, to podzielcie się Waszymi wrażeniami !
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Literackiemu.