Claire doskonale o tym wie, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Jest światowej sławy pianistką. W wieku lat sześciu zaczęła podróżować po całym świecie i dawać koncerty na najsłynniejszych scenach. W tym czasie jej siostry prowadziły zwyczajne życie w Seattle. To sprawiło, że rodzeństwo nie ma ze sobą nic wspólnego. Najstarsza siostra bliźniaczka Nicole zaczęła obwiniać słynną Claire o wszystkie swoje nieszczęścia. Widzi w niej przyczynę swoich życiowych porażek. Wszystko się zmienia, gdy Nicole choruje i potrzebuje tymczasowej opieki. Claire rzuca wszystko i przyjeżdża, mimo że siostra jej nienawidzi. Czy po tylu latach rozłąki można jeszcze stworzyć siostrzaną więź?
Autorka tej powieści w ciekawy sposób wykreowała postaci. Są wiarygodne i bardzo zróżnicowane. Mam wrażenie jakby Pani Mallery po prostu znała życie i ludzi. Nie jest od świata oddalona. Prezentuje kawałek historii z życia wziętej. Tak to wszystko realne. Doskonale oddała psychologię postaci. W wiarygodny sposób zaprezentowała charakter osoby, która od małego musiała opiekować się domem i siostrą. Widać w postaci Nicole, w jej zgorzknieniu, wszystkie te stracone szanse, każdy zbyt duży ciężar wzięty na ramiona. To ukształtowało ją jako osobę odpowiedzialną za siebie i innych. Całkowicie racjonalną.
Claire to zupełnie inna osoba. Od małego żyła w wielkim świecie, koncertowała i żyła na walizkach. Sława nie zrobiła z niej osoby zadufanej w sobie, ale ciągłe wyręczanie jej w obowiązkach sprawiło, że jest zupełnie niezaradna życiowo. Ma problem z otworzeniem bagażnika, z praniem, gotowaniem i innymi zwykłymi czynnościami. To jej zagubienie wzbudziło we mnie ogromną sympatię, gdyż sama jestem ofiarą losu i pamiętam swoje przerażenie, gdy pierwszy raz wsiadałam za kierownice, a już gotowanie to czarna magia. Także łatwo mogłam się utożsamić z główną bohaterką. Ma także inne problemy psychiczne i sądzę, że pisarka świetnie stworzyła jej portret psychologiczny.
Jest także trzecia najmłodsza siostra. I jak to najmłodsza sprawia ciągłe kłopoty.
Co wyniknie ze starcia trzech różnych charakterów?
Język tekstu należy raczej do tych przeciętych. Bardzo prosty, dość ubogi, ale łatwo przyswajalny. Drażniły mnie odrobinę niektóre posunięcia pisarki. Przykładem może być to, że gdy Claire zrobi jakiś postęp, jeśli chodzi o asymilację do zwyczajnego świata, to nagle wszystkie postacie drugoplanowe biją jej brawo (w metaforycznym sensie). Czułam, że to zbyt nachalne. Jej ewolucja z emocjonalnego dziecka do osoby biorącej za siebie odpowiedzialność jest ukazana w interesujący sposób, jednak w mało naturalny.
„Słodkie słówka” to przede wszystkim romans. Lekko oderwany od rzeczywistości, bardzo specyficzny. Jest naprawdę niewiele kobiet poza Claire, które zachowałyby się w ten sposób, po wiadomości, jaką otrzymała na końcu książki. A jednocześnie można uznać, że postępowanie Claire jest zupełnie zrozumiałe, patrząc na kontekst jej biografii. Podkreślam również, że nie jest to kolejny erotyk. Powieść pozbawiona jest scen łóżkowych, jeśli takowe występują są jedynie zasugerowane.
Książkę czyta się naprawdę szybko i to z ogromną przyjemnością. To czysta rozkosz czytać takie lekkie powieści w taką pogodę. Z radością pogrążyłam się w zawiłości życia trzech sióstr o specyficznych charakterach i nie żałowałam nawet chwili spędzonej w ich świecie. „Słodkie słówka” pokazały mi, że jak się nie zna wszystkich faktów to nie należy dopowiadać sobie reszty historii. Warto poznać pełen obraz, zwłaszcza jeśli dotyczy to osoby, które są dla nas ważne.