Z okładki witają czytelnika dwie twarze, jedna to oblicze lalki, druga ma już raczej bardziej chochlikową fizjonomię, obie wydają się być wraz z tytułem wskazówką co do samej treści zawartej pomiędzy obwolutami. Fizys wbrew pozorom przeciwstawności pasują do siebie, nie kojarzą się z dwulicowością, a raczej jak z rewersem i awersem monety, chociaż różne tworzą jedną spójną całość.
Pełna uroku wyspa u wybrzeży Bretanii, no może co do tego czaru trochę inne zdanie ma Claire, rodzona mieszkanka tej skalistej kropli wśród zburzonego Atlantyku. Dziewczyna jakoś nie przywykła do ogromnych fal rozbijających się o brzegi jej rodzimej ziemi, wciąż ma w pamięci opowieści babci o powodzi sprzed stuleci i nawet upływ lat nie zatarł dziecięcego strachu. Jednak z biegiem czasu odgłos wzburzonego oceanu udaje się jej coraz lepiej zagłuszyć i nawet nie przypuszcza co szykuje dla niej przeznaczenie. Wystarczy jedna wizyta rodaków ze strony matki, a całe uporządkowane życie staje na głowie i to całej rodziny. Nikt spodziewał się zdradzenia prawie trzydziestoletniej tajemnicy, co więcej nikt nie był jej świadomy, no może oprócz jednej osoby. Ujawnienie sekretu uruchamia całą serię wydarzeń, łącznie z podróżą do ojczyzny przodków. Skąd to nagłe zainteresowanie Polską? Czyżby to co tak usilne skrywano przez tak wiele lat miało swe źródła w polskiej ziemi? Niespodziewane odkrycie zrodziło kilka pytań, ale czy znajdą się odpowiedzi na nie?
Świat dzieciństwa Elżbiety Szumacher był szczęśliwy i beztroski, nawet wybuch drugiej wojny światowej jakoś nie odbił się na nim. Jednak i w tę sielankę zawitała historia, w jednej chwili z dziecka otoczonego kochającą rodzinę zmieniła się w sierotę, by prawie od razu wejść do nowej familii. Uśmiech losu w wojennej zawierusze, w której każdy odruch dobrej woli jet na wagę złota, a raczej ludzkiego życia. Kobieta i dziecko, nawet nie wiedząc nic o swej przeszłości zostały połączone zbiegiem okoliczności i pewnym człowiekiem, wybrał je spośród setek i dał szansę na nowy początek. A może sytuacja była całkowicie inna? Czy ukojenie bólu najbliższej osoby usprawiedliwia krzywdę wyrządzoną innym?
Dwa horyzonty czasowe całkowicie odmienne od siebie, co mogą mieć wspólnego Claire i Elżbieta? Przecież wszystko je różni, nie mają ze sobą nic wspólnego ... Chociaż nie, jest coś co je łączy - więzy rodzinne, które zostały zapomniane a właściwie zatarte. Jak nadrobić stracony czas? To co już przeminęło nie powróci, ale pozostaje jeszcze teraźniejszość i przyszłość, tylko trzeba dać im szansę by zaistniały, ale wymaga to powrotu do trudnych chwili z przeszłości.
Tragiczne wydarzenia z historii Polski zmieniły życie dwóch kobiet, bez ich wiedzy i zgody. Po latach obie dostają okazję by przynajmniej odnaleźć fragmenty tego, co wydawałoby się, że przeminęło bezpowrotnie lub w ogóle nie miało szansy by powstać. "Matka Wszystkich Lalek" to wspaniała opowieść o sile, jaka tkwi w więzach rodzinnych, nawet gdy wydawałoby się, iż zostały bezpowrotnie zerwane bądź nie dane było im w ogóle zaistnieć. Różne są drogi powrotu do korzeni, czasem wymagają pośrednictwa osób trzecich, prawda jest trudniejsza od kłamstwa, jednak pozwala odkryć również kim się jest w rzeczywistości. Autorka dokonała rzeczy wydawałoby się niemożliwej - opowiedziała w swej książce dwa opowieści, które pomimo odrębności są jakby elementami jednej całości. Opowiadania przeplatają się ze sobą, tworząc coraz bardziej wyrazisty wzór by w końcu stworzyć portret niezwykłych kobiet, doświadczających czym są rodzinne sekrety, chociaż nie zdają sobie z tego sprawy. Czytelnik rozpoczynając lekturę wchodzi w świat, zaskakujących zwrotami fabuły oraz niespodziewanymi zakończeniami poszczególnych wątków. Na poły saga rodzinna, na poły dramat, awers i rewers tej samej monety, a okładka idealnie odzwierciedla to co zawiera się za nią.