„Historie pisane nocą” Tatiana Jachyra
wyd. Papierowy Motyl
rok: 2011
str. 65
Ocena: 4/6
Tatiana Jachyra to trzydziestopięcioletnia Wrocławska fotografka od kilku lat mieszkająca w Warszawie. „Historie pisane nocą” to jej debiut literacki. Czy pojawią się kolejne pozycje? Zobaczymy.
Nie jestem typem zaczytującym się w poezji, chwytającym tomik za tomikiem i analizującym ukryte znaczenie słów, przelanych na papier przez autora-poetę. Nie mam w zwyczaju badać tekstu pod kątem drugiego dna. Zwykle nie doszukuję się w tekście, zatajonych przed światem zewnętrznym uczuć pisarza. A tak właśnie powinno się postępować z poezją. Prawda? Tego uczą nas w szkole. Brania tekstu na warsztat i analizy. Odpowiedzi na pytanie „Co autor miał na myśli?”. Przyznam szczerze, nigdy nie byłam dobra w tej dziedzinie. Wiersz zawsze był (i jest) dla mnie tekstem. Jeśli coś w nim było, to to, co było w nim napisane. To, co odczytałam. Nic poza tym. Tak wiem, to może nieco płytkie podejście do tej sprawy, ale zawsze wychodziłam z założenia, że moim zadaniem nie może być odgadywanie, co miał na myśli człowiek, który dane dzieło stworzył. Analiza oznaczała dla mnie to, co ja i tylko ja zobaczyłam w konkretnym utworze. Czy to właściwe podejście? Trudno stwierdzić. Inaczej po prostu nie umiem.
Miłość, pożądanie, wzajemna fascynacja. Seks. Ból, zniewolenie, uzależnienie. To tylko kilka rzeczowników idealnie, według mnie, opisujących przesłanie, które trafiało do mnie podczas lektury zbioru Tatiany Jachyry zatytułowanego „Historie pisane nocą”. Co dzieje w naszych mieszkaniach? Kogo przyprowadzamy do domu? Jak bardzo nasze ciała i rządzące nimi instynkty decydują za nas o tym, kto tej nocy trafi do naszej sypialni? Czy zawsze jesteśmy bezpieczni? Jak skończy się kolejny romans? Czy człowiek leżący po drugiej stronie łóżka jest nam przeznaczony? Czy nas pokocha? Czy zostanie już na zawsze czy też zniknie, nim za oknem zrobi się jasno? Jak bardzo się zaangażujemy? Jak bardzo ucierpimy? Czy uda nam się uratować choć odrobinę siebie? To tylko kilka kwestii, które nasunęły mi się podczas lektury tego zbioru. Czy słusznie? Czy właśnie tego chciała autorka? Czy takie przemyślenia miały nachodzić czytelnika? A może zupełnie nie trafiłam? Może nie powinnam tego odczytywać w ten właśnie sposób? Może było inne drugie dno, którego nie dostrzegłam? Może szukać powinnam głębiej? Tego nie wiem. Czytam. Widzę. Myślę. Rozumiem. Więcej zrobić nie potrafię. A przed oczami duszy mojej? Tylko przywiązana do krzesła, zakneblowana kobieta. Pod jej paznokciami drobinki obcego ciała. Niebity dowód wcześniejszych przeżyć. Trauma czy namiętność? Na to pytanie odpowiedzieć musi sobie każdy indywidualnie.
Wbrew obawom tomik mnie zaintrygował. Zmusił do uruchomienia szarych komórek i analizy. Nie takiej typowej, szkolnej. Mojej własnej. Interpretacja? Trudna i zawiła, ukryta przeze mnie w zadanych wcześniej pytaniach. Czemu? Bo tylko tak potrafiłam wyrazić co czułam czytając te wiersze. Niezwykle trudno określić mi grupę docelową przeczytanej przeze mnie lektury. Może powinien przeczytać ją każdy? A może nikt? Może młody albo starszy? Kobieta lub mężczyzna? Czasem warto spróbować, przeczytać coś innego, oderwać się od codziennej rutyny. Zachęcam do spróbowania. Może akurat Ty będziesz osobą, która powinna przeczytać „Historie pisane nocą”?