Spisane przez Sylwie Szwed relacje położnych dają więcej wglądu w sytuacje rodzących niż niejeden podręcznik. Ukazuje nam przekrój bogatych osobowości kobiet, które z pasją podchodzą do wybranej przez siebie drogi życiowej. To nie znaczy, że są wszechwiedzące i nie uświadamiając sobie w pewnych momentach nietrafnego podejścia do tematu. Stan położnictwa bardzo się zmienił na przestrzeni ostatnich stu lat, nieuniknione więc są też zmiany w świadomości personelu, a szczególnie tych pań, które odbierają porody na przestrzeni dekad, tak rożnych nie tylko pod względem medycznych możliwości, zmian technologicznych, ale i politycznych czynników, które mają również duże oddziaływanie na kobiety ciężarne oraz personel medyczny.
Jedna z uczestniczek wywiadów mówi, iż "nastawienie do położnych odzwierciedla stosunek społeczeństwa do kobiet" (s.189) A Jola Petersen wie co mówi, gdyż w krajach skandynawskich, czy szerzej północnych, jej zawód jest obdarzany szacunkiem i ogromnym społecznym prestiżem. Mając ciągły kontakt z polskim szpitalem, wie doskonale, że jest nam daleko do procedur realizowanych w Danii, na Islandii, czy Grenlandii. Wypracowanie takiego statusu wiązało by się jednak z podniesieniem prestiżu zawodu, a trudno mieć złudzenia, że w polskim szpitalu, gdzie wciąż najważniejszy jest lekarz położnik rodzaju męskiego, mogłoby do tego dojść.
"Kobiety wszędzie rodzą tak samo, czy to będzie kraj afrykański, Grenlandia, czy Europa Zachodnia. Różnica polega na tym, jaką opieką otaczamy rodzącą." (s.201) Szczególnie lekarzom trudno zaakceptować, że to rodząca i jej dziecko jest priorytetem, a nie jego prywatne sprawy, w imię których (nie oszukujmy się) czasem decyduje się wbrew naturze na przyspieszenie porodu. W naszym kraju panuje taka dezinformacja i chęć przeprowadzania cięć cesarskich, że nie raczy się uświadamiać kobiet, iż nawet jedno takie cięcie może doprowadzić do utraty możliwości kolejnego zajścia, a przede wszystkim donoszenia ciąży. Po cesarce nie przykłada się dziecka do piersi matki w celu zbliżenia się z florą bakteryjną i nabrania przez nie odporności, bo nie ma na to czasu. A raczej lekarz nie ma ochoty bawić się w przeciąganie, bo dla niego łatwiej, gdy niemowlak ląduje na neonatologii. Ponieważ nie ma stałych, zapisanych norm postępowania, niemal każdy może działać wedle własnej racji.
Z jednej strony bardzo ciekawe relacje kobiet-fachowców, a z drugiej strony przerażające, jak wciąż niedoskonałe i działające na niekorzyść ciężarnych są praktyki w polskich szpitalach. A chyba szczególnie smutne jest działanie placówek, które najpierw starają się i dopinają wszystko głownie po to, by dostać znaczek "rodzić po ludzku", po czym wracają do starych metod i np podają na gwałt środki, po których kobieta szybko urodzi i wymelduje się z ich szpitala. Najpierw stosuje się pozycje wertykalną, a gdy już nikt "nie patrzy" sprowadza się kobiety ponownie do porodu na plecach. To w końcu odbierającym poród ma być łatwiej, a rodząca i tak zrobi swoje. Nie chce? A to my jej pomożemy środkami farmakologicznymi. I całą naturalność porodu diabli biorą, tak samo jak nasze poczucie bezpieczeństwa i spełnienia oraz po części zdrowie malucha.
Dzięki temu, że Sylwia Szwed tak dobrała sylwetki mundrych, iż mamy szerokie spektrum doświadczeń, nie tylko ze względu na lata, w których czynnie działały oraz środowisk, z których się wywodzą, ale również mamy szansę zaobserwować, jak ten zawód jest postrzegany poza Polską, a nawet szerzej na świecie. Dostajemy historię położnictwa od czasów II wojny światowej na bazie życiowych historii kobiet podejmujących wyzwanie i odpowiedzialność za nowe życie. Różne są motywy podjęcia przez nie decyzji co do wykonywanego zawodu, różne jest ich spojrzenie na sam przebieg porodu oraz osobiste doświadczenia z porodówki, jako matek. Ostatni z wywiadów daje również nieco inne spojrzenie na proces in vitro. Po raz pierwszy stykam się z tak rzeczowym, ale również emocjonalnym podejściem do swojej pracy pani embriolog. Szczerze opisuje swój pierwszy zawód,"tworzenie" płodu i wszelkie drobiazgowe procedury, by doszło na tym etapie do spełnienia cudzych marzeń. Ale mówi tez o kwestiach, których wielu lekarzy tak dokładnie nie podają do wiadomości klientów ich klinik.
Warto by z przekazem zawartym w książce spotkała się każda kobieta. Nie uważam by była przeznaczona jedynie dla matek, ale szczególnie polecam przeczytać ją kobietom, które oczekują dziecka, lub mają takie najbliższe plany, bo wiele może rozjaśnić, dać odpowiedzi na pytania, o które czasem się nie pyta swoich położników. Być może kilka decyzji, co do samego porodu, przekieruje w matkach na inne tory, dla bezpieczeństwa swojego oraz dziecka.