Do książki pana Reginalda podeszłam z dość dużą rezerwą - w pamięci mam jeszcze dwie poprzednie powieści, które niestety nie chwyciły mnie za serce. Jednakże, mus to mus i zasiadłam do czytania z obawą jak przed każdym większym testem. Moje uprzedzenia okazały się na szczęście bezpodstawne, bo w mgnieniu oka wciągnęłam się w wir niesamowitych wrażeń jakie dostarcza ją nam "Ścięte głowy" , trzecie już z kolei wydanie z cyklu "Dalziel & Pascoe".
Głównym bohaterem książki jest Patrick Alderman, który po śmierci swojej ciotecznej babci otrzymuje w spodku ogromną posiadłość Rosemont House i piękny różany ogród. Patrick wiedzie spokojne i poukładane życie - wraz ze swoją żoną i dwójką dzieci, są rodziną niemal idealną. Niestety, zawsze jest ale. Szef naszego głównego bohatera uważa go za nieuczciwego człowieka, który by dostać to czego pragnie jest w stanie zrobić wszystko, przysłowiowo idzie "Po trupach do celu". Całą sprawą i spostrzeżeniami dzieli się z podinspektorem Dalzielem oraz komisarzem Pascoe, jednak w ostatniej chwili cofa swoje słowa. Detektywi postanawiają bliżej przyjrzeć się całej sprawie jak i samemu Patrickowi. Czy znajdą haka na niego? Czy mężczyzna coś ukrywa? A może jest czysty jak łza, a zazdrość szefa jest nieograniczona? Odpowiedzi znajdziecie czytając powieść.
Szczerze przyznam, że jest to jedna z lepszych lektur pana Hilla. Ja w poprzednie nie mogłam się wbić, tak tutaj staro angielski styl połączony z współczesnością pochłonął mnie na maksa. Akcja osadzona w państwie Yorkshire i niecodzienny, lecz łatwy i przystępny styl w jakim książka jest napisana, podbije serce każdego potencjalnego czytelnik, a tym bardziej zachwyci miłośników dobrych kryminałów.
Dużą zaletą "Ściętych głów" są bohaterowie - nie tylko ci główni, ale i poboczni którzy tworzą w fabule spójną całość, ale i błyskotliwe i oryginalne dialogi jakie między sobą toczą Dalziel i Paccoe. Osobiście sama nie wiem który z nich bardziej przypał mi do gustu - oboje uzupełniają się idealnie, przez co ciężko wybrać który to faworyt. Owa książka, która jest czwartą już z kolei ukazanych w Polsce, została świetnie wydana. Autor pomysłowo nazywa rozdziały różnymi gatunkami róż, by zaznajomić czytelnika i bardziej wpasować go w klimat historii.
Akcja rozgrywa się powoli, stopniowo tworząc tajemnicę i nutę oczekiwania co dalej się wydarzy. Jest to trochę staroświecki kryminał, który podnosi adrenalinę ale także relaksuje i bawi. Posiada wszystko to, co jest potrzebne do dobrej zabawy, z dobrą książką oczywiście. Pięknie zarysowane tło i interesujący pomysł na techniczną konstrukcję dopełnia całości. Dodając do tego jeszcze łatwy i przystępny język, lekki styl i piękne wydanie książki, mamy gwarantowane godziny pełne wrażeń.
Osobiście polecam tę książkę przy której spędziłam bardzo miło czas. Hill przeniósł mnie w piękne angielskie czasy, w których poczułam się jak ryba w wodzie. Tego czego zabrakło mi w poprzednich częściach, odnalazłam w tej właśnie jednej i dlatego oceniam ją tak wysoko. Idealna dla fanów kryminałów, osób ceniących dobrą ale i prostą literaturę, ale także dla tych którzy szukają przygoda, która pomorze im zapomnieć o otaczających ich świecie.
Ocena: 5/6