Związani układem recenzja

"Związani układem" to nowa seria autorki, którą bardzo cenię za łamanie schematów. Historia mafijna w jej wykonaniu wzbudziła we mnie mnóstwo sprzecznych emocji, ale jedno jest pewne - takiej pary jeszcze nie było, takiej dynamicznej fabuły może pozazdrościć niejeden autor, a wykreowane postacie namieszają wam w głowach- to jest pewne i musicie uwierzyć mi na słowo.
Poznałam Sainta McCannie, przyszłego szefa brazylijskiej mafii, brutalnego, bezwzględnego człowieka, który po prostu nie ma uczuć. Kiedy jego narzeczona została zamordowana, szybko musiał znaleźć kogoś na jej miejsce. Jego celem jest krwawa zemsta za śmierć narzeczonej, a kolejną wybranką okazuję się bardzo charakterna, pyskata i szczera Asteria Hunter.
Jest córką agenta, a z światem Sainta ma wiele wspólnego. Jej celem jest rozpracowanie Sainta i jego świty. Zawierają umowę. Ślub za pieniądze. Czy Asteria zdoła wykonać swoją misję? Czy jej urok podziała na Sainta, i ten zrezygnuje z rozlewu krwi? Jak zareaguje Saint na prawdę o "żonie",która od samego początku go okłamywała?
Musicie nastawić się na akcje, bo dzieje się tutaj naprawdę sporo. Bohaterowie i ich pomysły są nieprzewidywalne. Tak naprawdę nie wiadomo, czy na drugiej stronie któreś z nich nie będzie leżało z nożem w plecach. Mamy tu ostrą gierkę w kotka i myszkę, a raczej w lwa i lwice, bo z takimi charakterami innego porównania nie mogę znaleźć.
Chyba pierwszy raz mam dylemat, kiedy chce dobrze zobrazować bohaterów, a dokładnie Sainta. Wywoływał we mnie tylko negatywne emocje. Zgotował ludziom piekło -wiadomo. Ale to jak traktował kobiety i jakie miał zdanie na ich temat, sprawiało, że gotowała się we mnie krew. Nie polubiłam go ani trochę, podobała mi się brutalność wobec obcych ludzi, kiedy zabijał z zemsty, czy dla zasady. Jednak tam w środku nie znalazłam nic pozytywnego. Nie lubię go i już. Jednak tacy oni są, realnie przedstawieni przez autorkę, bezduszni mężczyźni, którzy myślą, że są lepsi ze względu na płeć. I za to wielki ukłon, bo poruszyła trudny ale jakże ważny temat.
Asterie cechuje siła i umiejętność wychodzenia obronną ręką z prawie każdej sytuacji. Nie była stłamszoną myszką, ale też nie przesadzała. Idealnie grała swoją rolę. Kibicowałam jej i miałam nadzieję, że tutaj miłości nie będzie. Czy się myliłam, nie zdradzę wam tak szybko, jednak schemat mnie też nie zaskoczył, ani nie zawiódł. Autorka tak dobrze wykreowała tego "złego", że nie mogłam mu zaufać. Zakręciła mną totalnie.
To romans mafijny ale z dużym naciskiem na mafię, bo tutaj ona gra pierwsze skrzypce i to bardzo mi się podobało. Fajnie wymyślone, z sensem i z brutalnością taką jakiej oczekuję po tego typu książkach. Kolejny raz dobrze się bawiłam. Krew się leje, emocje biorą górę.
Zakończenie to takie apogeum dla serca, moja nienawiść urosła poza skalę. Jeśli szukacie czegoś innego w świecie romansów mafijnych, to myślę, że Joanna Balicka nie zawiedzie i tym razem.