Max Spencer jest jedyną osobą, która może czytać najbardziej magiczną książkę, jaką kiedykolwiek napisano: Kodeks nieskończonej poznawalności. Ale nie jest to łatwa lektura. Po pierwsze, już na początku informuje, że osoby naruszające prawa autorskie będą przywiązane do Drzewa Niedoli i lizane przez ogniste kocięta. Po drugie, obsesyjnie powraca do apokaliptycznego zagrożenia przez wiewiórki. I po trzecie, wyraźnie sugeruje, że jednorożec imieniem Księżniczka najbardziej na świecie chciałaby przerobić Maxa na ludzki kebab. Księżniczka Niszczycielka jest złem wcielonym. Swoją wielką miłość dla polowania i pożerania kieruje mu Maxowi. Jej misja, to znaleźć chłopca i odzyskać zaginiony Kodeks dla złego czarownika i jego tajemniczego zleceniodawcy. Jeśli się jej uda, ma obiecany szczególny bankiet; tylu ludzi, ilu tylko zdoła zjeść- w Teksasie. Uwięziony w czasie, ścigany przez drapieżnego jednorożca, Max musi znaleźć w sobie dość odwagi, by ocalić siebie, swoich przyjaciół i całą ludzką rasę.
.
Książka jest pierwszym tomem trylogii fantastycznej dla młodzieży. Jest to science-fiction gdzie rozdziały przeskakują z czasu teraźniejszego do świata magii. Spotkamy tu normalnych ludzi : Sarę, Dirka i Maxa oraz magów, smoki, czarodziejów, przeróżne stwory tj. Frobbity, krasnoludy, nawet zbuntowane maszyny ze sztuczną inteligencją. Historia bawi by w odpowiednim dla czytelnika momencie przerażać. Zamieszczone fragmenty Kodeksu były, oderwane z kontekstu i właśnie to mnie bawiło w tym wszystkim. Powieść czyta się szybko i lekko, nawet nie zastanawiałam się co stanie się za chwilę, tekst jest zrozumiały. Pomimo że pisze, że to książka 8+ to jednak obstawiałabym na 10-11+. Z doświadczenia wiem, że młody czytelnik nie przeczyta 427 stron (spory grubasek). Może i są wyjątki, no ale wzorując się na swoim synu, ktory ma 9 lat i lubi czytać, zniechęciłby się po 100 stronach. A jeszcze dodam coś na temat okładki. Jest słodka a zarazem groźna. Zawsze jednorożce kojarzyły nam się że słodkim konikiem z rogiem na czole. A tutaj nie dość że on jest, przepraszam ONA, to na dodatek w pysku ma ludzkie kości A na rogu ma nabitą wiewiórkę. Całokształt ma swój urok nie powiem że nie. Podsumowując, książka fajna ale mnie nie porwała, jednak nie żałuję że ją przeczytałam. Z chęcią sięgnę po drugą część, może ona będzie lepsza.