Recenzja
Współpraca z Imaginebooks
Premiera 27.01.2023 r.
„Przypomnij o nas gwiazdom” – Weronika Schmidt
„Jeżeli istniała chociaż jedna rzecz, która uspokajała naszą dwójkę i sprawiała, że nasze serca biły jednym rytmem – zdecydowanie było to patrzenie w niebo.”
Finałowy tom trylogii Moon, która nie raz rozgrzała moje serce, a jeszcze więcej je złamała. To co się w niej wydarzyło to piękna historia o dojrzewających ludziach i ich miłości. Bo miłość to nie piękne słowa, tylko czyny a czasem nawet utrata. Miłość to coś więcej, to coś czego musimy nauczyć się i zrozumieć nie tylko innego człowieka ale przed wszystkim siebie.
Maddy po trudnych chwilach, walki o samą siebie i o swoje szczęście, wreszcie może żyć tak jak zawsze chciała. Jest po prostu szczęśliwa i akceptuje siebie. Spełnia swoje marzenia, uczy się, zdobywa najlepsze oceny ale zawsze ma czas na pomoc innym. Całą sobą oddaje się temu co kocha. Nie przejdzie obojętnie, zawsze wyciągnie dłoń. Jednak aby dojść do tego momentu musiała wiele bitew wygrać i przegrać. Ma w sobie wiele dobra, ale czai się także wielki strach. Wydaje się jej, że dawne uczucia wygasły, ale to co wtedy czuła nie pozwoli na szybkie zapomnienie.
Noah również spełnia się swoje marzenia, ale czegoś mu brakuje. Znowu wrócił do dawnego stanu. Bardzo było mi przykro patrzeć na to. Nie czuł tego co dawniej, ale wiedział, że nie może do tego wrócić. Dlatego stara się żyć dalej, raz ma lepsze dni a raz gorsze. A gdy widzi dla siebie cień szansy to zrobi wszystko aby ją wykorzystać. Stara się z całych swoich sił, nie pomija żadnej okazji, nie naciska, po prostu jest i pokazuje jak bardzo mu zależy. Nie jest typowym facetem, który bierze to na co ma ochotę bez pytań. On stara się, a gdy nie wychodzi to się nie podaje, ale gdy ostatecznie musi odpuścić to, to robi, bo czuje, że szczęście tej drugiej osoby jest ważniejsze.
Ta relacja jest przepełniona bólem, który miesza się z miłością. Rozpacz z szczęściem. Utrata z nadzieją. Miłość z walką. Walka z możliwością utraty. Tych dwoje przeżyło wiele wspaniałych chwil, ale do miłości muszą dojrzeć. Nie śpieszą się, tylko obserwują czy to co czuli ma rację bytu. Oboje strasznie się boją, że znowu mogą siebie stracić. Czy podejmą ryzyko ? Czy zawalczą o siebie nawzajem ?
Autorka stworzyła piękną relację dwójki nastolatków z problemami i którzy wchodzą dopiero w życie. Uczą się siebie, swoich uczuć i emocji. A gdy czytałam to wszystko to miałam wrażenie, że odczuwam wszystkie ich wybory. To był emocjonalny rollercoaster na którym wzloty i upadki bohaterów to jedna wielka niewiadoma, ale jaka cudowna. Brakuje mi również słów jak więcej mogłabym się ją nachwalić, bo mam wrażenie, że każde z tych słów będzie niewystarczające. To była magiczna przygoda przez miłość od podstaw, z wieloma bojami i startami. Żałuję tylko jednej rzeczy, że ona tak szybko się skończyła.
Z całego serca, rozumu i duszy Wam ją polecam, bo miłość w takim wydaniu jest godna każdej godziny.
Mocne 11/10