„The love Hypothesis” autorstwa Ali Hazelwood, stanowi komedię romantyczną z motywem fake dating. Jest to bardzo urocza historia o miłość, która udowadnia, że dla miłości różnica wieku nie ma znaczenia. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale pierwszy raz czytając ostatni rozdział jakieś historii było mi bardzo szkoda, że to już koniec - autentycznie bolało mnie serducho, kiedy czytałam ostatnie zdanie.
Poznajcie Olive Smith - doktorantkę na Wydziale Biologii Uniwersytetu Stanforda. Dziewczyna niedawno zerwała ze swoim chłopakiem Jeremym, do którego mięte czuje jej przyjaciółka - Anh. Aby udowodnić swojej koleżance, że Oli i jej eks nic już nie łączy, dziewczyna postanawia pocałować pierwszego mężczyznę, którego spotka na swojej drodze. Jej wybór pada na Adama Carlsena - największy wydziałowy tyran oraz postrach studentów... Jak zakończy się ta historia? Czy Oli dogada się z Adamem by przez pewien czas udawali parę?
Na samym początku miałam problem z wgryzieniem się w fabułę - bałam się, że historia ta nie powali mnie na kolana tak jak innych czytelników. Pierwsze rozdziały były dla mnie nijakie... Wszystko zmieniło się po 7 rozdziale - dopiero po nim zakochałam się tej książce.
Historia ta kupiła mnie przede wszystkim swoim humorem - nie mam tutaj tylko i wyłącznie na myśli śmiesznych sytuacji, czy zabawnych dialogów. Na początku każdego rozdziału znajdują się krótkie hipotezy, które w dość dowcipny sposób zapowiadają co takiego wydarzy się w danym rozdziale.
Kolejnym atutem „The Love Hypothesis” są również bohaterowie. Olive oraz Adam świetnie się dopełniają. On jest twardo stąpającym po ziemi mężczyzną (momentami zbyt surowym), a ona niezdarną oraz słodką kobietą. Pokochałam Oli już po kilku rozdziałach - w niektórych względach jesteśmy do siebie całkiem podobne. Podziwiam ją za jej ambicję oraz było mi jej bardzo szkoda kiedy dowiedziałam się czemu zajmuję się takim, a nie innym badaniem - miałam ochotę ją wtedy przytulić. No przyznam się bez bicia, że zazdrościłam Oli takiego faceta u boku... Profesor Carsen był niczego sobie...
Skoro przyjemnych bohaterów mamy już za sobą, czas na tych mniej lubianych. Najbardziej irytowała mnie (mam nadzieję, że nie tylko mnie) postać Toma - przyjaciela Adama. Chodzi mi o sytuację pomiędzy nim, a Olive w czasie konferencji - jak można być taką świnią? Tym sposobem Tom wylądował na mojej liście top 10 znienawidzonych bohaterów.
Ubolewam nad tym, że w „The Love Hypothesis” nie ma zbyt wiele akcji, jednak nie mogę winić za to autorki. Hazelwood w swojej książce skupiła się przede wszystkim na relacji pomiędzy dwójką głównych bohaterów - każdy, nawet najmniejszy gest, który pchał ich do siebie topił moje serduszko i sprawiał, że nie potrafiłam przestać czytać.
„The Love Hypothesis” to ta historia, której zakończenia każdy się domyśli, a jednak przyciąga ona jak magnez. Całą lekturę przeczytałam w kilka godzin - przy ostatnich rozdziałach wkręciłam się do takiego stopnia, że byłam zmuszona robić obiad jedną ręką - w drugiej trzymałam właśnie tę książkę.
Czy książkę polecam? Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale ten tytuł sprawił, że znowu poczułam się jak nastolatka. „The Love Hypothesis” to bardzo urocza powieść, która roztopiła moja serduszko. Jest to lekka lektura, wprost idealna na wakacyjne lenistwo nie tylko dla nastolatków, ale i dla dorosłych - ta historia trafi do każdego z Was!