“The First Lie” jest intrygującym debiutem Jessici Foks, który zabierze was w świat pełen zagadek, intryg i mrocznego klimatu, ale i również pierwszym tomem trylogii Liars.
“Cierpienie jest nieodłączną częścią życia. Nieważne, czy jest się kimś dobrym, czy złym. Każdy musi go zaznać. Ja też go doświadczyłam i bałam się, że ono właśnie powracało”.
[współpraca reklamowa @wydawnictwoniezwykle ]
Nie wiem, czy będę w stanie opisać, co ta historia ze mną zrobiła, ale to było niesamowite. Autorka zabrała mnie na przejażdżkę emocjonującym rollercoasterem. W niezwykły sposób opisała całą fabułę, przez co było czasu na nudę. Jej angażujący styl pisania sprawił, że nie mogłam się oderwać od książki. Szczerze mogę napisać, że podziwiam ją za to jak połączyła wszystkie wątki. Niejednokrotnie siedziałam z otwartą buzią i z niedowierzaniem czytałam po kilka razy akapit, aby upewnić się, czy dobrze go zrozumiałam. A jej lekki, ale i za równo dosady styl pisania sprawił, że mogłam w doskonały sposób wyobrazić sobie wszystkie czytane wydarzenia.
Rosalie jest z pozoru normalną dziewczyną, córką burmistrza, która musi pilnować, aby jej reputacja została nieskazitelna. Nocne koszmary, które nie dawały jej spać czy obecność stalkera doprowadzały ją do skraju. Jednak to znajomość z chłopakiem podejrzanym za morderstwo obróciła jej życie o 180 stopni. Sharp był w pewnym momencie jej jednym ratunkiem, który zburzył poplamionymi krwią dłońmi jej pozornie ułożone życie niczym domek z kart. Grali oni w grę, a ich kłamstwa zabierały w nią również i mnie. Poddawałam się ich każdym słowom, aby ostatecznie doznać tak ogromnego szoku, z którego przez dobrych kilka minut nie mogłam wyjść. Po prostu siedziałam i patrzyłam w przestrzeń, analizując przeczytane słowa.
Bardzo mocno żyłam się z bohaterami. Ich sile charaktery sprawiły mi niemałą rozrywką. Ale, żeby nie było za idealnie, jak każdy posiadają również wady czy problemy. Im bardziej ich poznawałam, tym mocniej łamało mi się serce przez to co ich w życiu spotkało. Los nie był dla nich miły, a ich droga zwana życiem została wypełniona kłodami, o które się ciągle potykali.
Wątek kryminalny sprawił, że jeszcze bardziej i częściej myślałam o tej historii. Z całych sił próbowałam połączyć fakty i kiedy już myśłałam że mi się udało, następowało odkrycie kolejnej karty, która wszystko zmieniała. A wszystkie momenty, w których występował stalker, przyprawiały mnie o niepokój.
W TFL uwielbiam każdy najdrobniejszy element, a w szczególności to że potrafi wywołać we mnie skrajne emocje. Gdyby nie fakt, że czytałam pdf’a na telefonie, wiele razy rzuciłabym nim z frustracji.