Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.
Serial Netflixa Nocny agent miałam w planach od jakiegoś czasu. Zwlekałam z jego obejrzeniem, nie wiedząc jeszcze wtedy, że powstał on na podstawie książki. Wręcz przeciwnie. Żyłam w mylnym przekonaniu, że to serial powstał pierwszy, a książka została napisana na jego podstawie. Dlaczego w takim razie nie skusiłam się na seans? Po prostu lubię oglądać ukończone produkcje. Z perspektywy czasu dobrze się stało, bo mogę przy okazji tego dzieła zachować prawidłową kolejność i najpierw przeczytać książkę, a później spokojnie porównać rozwój sytuacji z serialem.
Nocny agent książka autorstwa Matthew Quirk'a to połączenie thrillera politycznego z sensacją. Bohaterem powieści jest Peter Sutherland, młody agent FBI, który zostaje wyznaczony do pracy w pokoju sytuacyjnym Białego Domu. Peter ma za zadanie pilnować telefonu alarmowego, który jeszcze nigdy nie zadzwonił. Aż to tej nocy. O 1:05 telefon dzwoni. W słuchawce Peter słyszy głos kobiety, która twierdzi, że doszło do morderstwa dwóch osób, a zabójca jest z nią w domu. Jedna z ofiar podała jej ten numer z wiadomością do przekazania: „Powiedz im, że Rybołów miał rację. To się stanie…”. Peter zostaje wciągnięty w spisek, który związany jest z rosyjskim szpiegiem, a zdrajcą może być każdy w Białym Domu. Czy ma to coś wspólnego z ojcem Petera, który przed laty został oskarżony o zdradę i przekazywanie tajemnic Rosjanom? Jedno jest pewne, by ocalić kraj, Peter musi złamać wszystkie dotychczasowe zasady i nikomu nie ufać.
Jak tylko w opisie pojawia się spisek w Białym domu, od razu na myśl przychodzi mi skojarzenie z filmem Olimp w ogniu z Gerardem Butlerem w roli głównej. Fabuły nie są do siebie zbliżone, ale w obu postaciach i ogólnym zarysie dostrzegam chęć ochrony państwa oraz lokalny patriotyzm. Mam słabość do amerykańskości w tym wydaniu. Jeżeli chodzi o Nocnego agenta – na samym początku dość ostrożnie podchodziłam do fabuły, trochę nie wierząc w to, że uda mi się w końcu trafić na dobrą książkę z gatunku sensacji, której mam już pod dostatkiem na ekranie, a ciągle szukam jej w książkach. Jednak im bardziej zagłębiałam się w fabułę, tym moja ekscytacja i wiara w to, że trafiłam na kawał dobrej lektury, stale rosła. Dzięki krótkim rozdziałom książkę czytało mi się płynnie i szybko, i to samo mogę powiedzieć o rozwoju akcji. Tempo rozwoju sytuacji było dynamiczne i niemalże od pierwszego rozdziału zrozumiałam, dlaczego zdecydowano się na ekranizację tej powieści. Jeżeli ktoś dobrze czuje się w takich klimatach, myślę, że historia przypadnie mu do gustu. Mnie przypadła. Trochę ubolewam nad zakończeniem, które zbiło mnie z tropu. Sama nie wiem dlaczego, bo przy tak szybkim tempie akcji nie miałam czasu, by zastanowić się nad tym, jak ostatecznie potoczą się losy Matthew. Chyba jednak za dużo naoglądałam się kina akcji i to nieco zaburza mój obraz. Ode mnie 8/10.