Alex King jest znawcą ludzkich zachowań i trenerem rozwoju osobistego. Kiedy wygłasza jeden ze swoich wykładów dla dużej publiczności, pada strzał i ginie mężczyzna na widowni. King zostaje wezwany na świadka i prawie natychmiast angażuje się w śledztwo za sprawą inspektor Niny Mander. Policjantka wierzy, że Alex King, dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu, może pomóc policji ustalić profil zabójcy. Nie myli się.
Równocześnie poznajemy historię dziennikarza Fredrika Hellmarka, który dostaje zlecenie napisania autobiografii pewnego świetnie prosperującego przedsiębiorcy. Fredrik nagle znika, a razem z nim cała jego rodzina. Sprawa zabójstwa mężczyzny na widowni oraz zniknięcie Hellmarka są ze sobą powiązane. W jaki sposób? Wyjaśnienie okazuje się fascynujące i zaskakuje.
„Złudzenie” to debiutancka powieść Thomasa Eriksona. Autor zajmuje się na co dzień coachingiem liderów. Stwarzając tylu ciekawych bohaterów, z pewnością okazał się znawcą ludzkich zachowań. Szczególnie podoba mi się postać Niny Mander. Jest bystra, choć ma swoje słabe strony, które czynią ją typową policjantką-singielką. Lubię też dziennikarza Fredrika Hellmarka, kreatywnego, chociaż niezorganizowanego i chaotycznego. W końcu podoba mi się Alex King, człowiek mający swoje tajemnice, czasem trochę zbyt spostrzegawczy, żeby wychodziło mu to na dobre. Thomasowi Eriksonowi udało się uniknąć pułapki i nie stworzył w swojej książce postaci złego i dobrego policjanta. Mamy co prawda podstarzałego, ponurego komisarza, ale nie brakuje mu bystrości i sprytu. Prawie wszyscy bohaterowie „Złudzenia” to ludzie samotni, choć nie wszyscy wiodą życie singli. Wszyscy mają też przed sobą tajemnice. Przecież gdyby nie tajemnice, nie powstałby żaden trzymający w napięciu thriller.
Aby pomóc policji w śledztwie, Alex King sięga między innymi po teorię Karla Gustawa Junga, który podzielił ludzi na cztery podstawowe typy i każdy z nich oznaczył kolorem. Żółtym, niebieskim, zielonym i czerwonym. King doradza policji jak się zachowywać, w zależności od tego, z jakim typem osobowości śledczy mają do czynienia. Z wypiekami na twarzy pochłania się długie monologi Kinga opisujące ludzkie charaktery. Zastanawiamy się ile w nas żółtego, czerwonego, czy być może zielonego koloru. Nieczęsto trafia się książka będąca zarazem trzymającym w napięciu kryminałem, jak i stanowiąca dla czytelnika lekcję o nim samym. Podoba mi się to. Bardzo.
Od autora, który jest znawcą ludzkich zachowań, oczekuje się złożonych i ciekawych postaci. Thomasowi Eriksonowi udało się nie tylko to. Jego książka okazała się najlepszym thrillerem, jaki wpadł mi w ręce w 2011 roku. To imponujące osiągnięcie, jak na debiutanta.