"To zadziwiające, że człowiek do wszystkiego potrafi przywyknąć, nawet do braku miłości."
Prezentuję dziś książkę, o której ostatnimi czasy jest bardzo głośno wśród środowisk literackich. Właściwie nie dziwię się temu szumowi, który wokół niej powstał, bo są ku temu powody. Przede wszystkim jest debiut, w dodatku zapowiadający kontynuacje utworu, co jest krokiem dość odważnym. Po drugie, nasza rodzima autorka odnosi całkiem spory sukces zaraz po wejściu na rynek wydawniczy. Poza tym chwytliwy ostatnimi czasy gatunek, który młodzież wprost uwielbia. Również ja, głównie z tych powodów, zapragnęłam się przekonać, czy wszystkie te pochlebne recenzje, które miałam przyjemność przeczytać, mają jakieś potwierdzenie. I już we wstępie pragnę poinformować was, że również moja recenzja powiększy ich grono, ponieważ Ewa Seno miło mnie zaskoczyła.
Na wstępie przybliżę krótko fabułę utworu. Główna bohaterka, Nina, to osiemnastolatka, którą poznajemy właśnie w dniu jej wkraczania w dorosłość. I jak na złość, dzień, który dla wielu jest dniem wyjątkowym, dla Niny okazuje się kompletną katastrofą. Można powiedzieć, że w jednym momencie jej poukładane, choć nie do końca idealne życie, rozpada się jak domek z kart. Ojciec od samego rana nie zwraca na nią uwagi. Na imprezie urodzinowej przyłapuje swojego chłopaka w dość jednoznacznej sytuacji ze swoją najlepszą przyjaciółką, a jej ojciec ginie w wypadku samochodowym. Prezentem urodzinowym staje się zaś przepiękny tatuaż, który nieznajomy mężczyzna wytatuował jej na nadgarstku, a który okazuje się być bramą do przedziwnych wydarzeń, które na dobre odmieniają życie Niny. Dziewczyna bowiem, zostając zupełnie sama, decyduje się na przeprowadzkę do ciotki. W Stanach czeka na nią nowy dom, nowa szkoła, a przede wszystkim nowe znajomości, które wprowadzają jeszcze większy chaos do życia Niny. A to dopiero początek prawdziwych niespodzianek...
Co podobało mi się w książce w kontekście fabuły? Zdecydowanie to, że nie jest ona przesłodzona. Ewa Seno nie serwuje nam kolejnej książki o idealnych wampirach i wilkołakach. Tworzy zupełnie nowy świat, nie ulegając znanej nam wszystkim cukierkowej konwencji i za to należą jej się wielkie brawa. Poza tym fabuła jest dynamiczna. Akcja naprawdę pędzi do przodu, jednak nie w sposób, którego nie lubię, a mianowicie: mimo tej dynamiki nie można się w niej pogubić, co serwuje nam wielu początkujących twórców. Oczywiście przyczynia się do tego prosty język, sporo dobrze napisanych dialogów oraz dogłębne charakterystyki bohaterów, również tych drugo planowych. Podobał mi się również opis nowej planety oraz cała jej historia. Nie były one długie i nie nudziły, ale wszystkie przydatne czytelnikowi informacji zostały w nich zawarte. Jeśli chodzi o stronę językową, "Tatuaż z lilią" napisany jest naprawdę dobrze i czyta się go płynnie. W dodatku wciąga. Nie wiem, jak to się stało, ponieważ ostatnio mało obcuję z literaturą młodzieżową, wybierając bardziej ambitną literaturę, jednak ta książka naprawdę mnie pochłonęła i tak, muszę to przyznać: mam ochotę na więcej!
Co uważam za słabą stronę książki? Nie do końca urzekła mnie okładka. Dziewczyna, przedstawiona na niej ograniczyła moją wyobraźnię jeśli chodzi o kreowanie sobie w głowie postaci głównej bohaterki. Rozczarował mnie również fakt, że jest zdecydowanie za krótka. Strony skończyły mi się w momencie, kiedy naprawdę się wciągnęłam. Pytam więc: kiedy ukażą się kontynuacje?! Chcę już, chcę więcej!
Podsumowując, jeśli macie ochotę sięgnąć po książkę dla młodzieży, zawierającą elementy paranormalne, jednak nie całkiem oderwaną od rzeczywistości, oraz napisaną w dobrym stylu, zachęcam was do lektury tej właśnie powieści. Ewa Senso zadebiutowała naprawdę dobrą książką i mam nadzieję, że sprosta oczekiwaniom niecierpliwych czytelników, pisząc jej kontynuację. Polecam wam "Tatuaż z lilią"!