#współpraca reklamowa
Witajcie moje Moliki, dzisiaj również zabieram Was w pewną literacką wycieczkę. Tym razem przeniesiemy się do Port Jefferson, gdzie poznamy dwudziestotrzyletnią Georgie Castle. Najmłodszą z idealnego rodzeństwa i zaszufladkowaną nawet przez rodziców jako mała niesforna dziewczynka. Nikt w miasteczku nie traktuje jej poważnie. Mimo iż prowadzenie i obsługa kinderbali sprawia jej niesamowitą frajdę i satysfakcję Georgie pomału ma dosyć postrzegania jej jako dziecko. Najbliższe otoczenie nie dostrzega, że dziewczyna na przestrzeni lat stała się prawdziwą piękną kobietą, która skrywa się pod kolorowymi i dziwnymi ubraniami z second-handu. Do miasteczka wraca lokalna gwiazda baseballa — Travis Ford — najlepszy przyjaciel brata Georgie oraz jej największa miłość od dziecięcych lat. Niestety w wyniku kontuzji, rocznej fizjoterapii i licznych przenosin z drużyny do drużyny dwudziestoośmioletni Travis z niechlubną sławą bawidamka musi zapomnieć o swoim dotychczasowym życiu. Przez stratę swoich marzeń i nadziei mężczyzna jest rozgoryczony i załamany. Każdy postrzega go jako niespełnioną gwiazdę oraz playboya o ambitnej ksywce „Dwie długości” Dopiero Georgie udaje się do niego w pewien sposób dotrzeć, choć on także początkowo postrzega ją jako irytującą młodszą siostrę najlepszego przyjaciela. Tylko ona widzi w nim więcej niż tylko pozory, dostrzega mężczyznę, który ma dużo do zaoferowania światu. Ona również chce udowodnić innym, że wcale nie jest nieodpowiedzialną smarkulą a dorosłą osobą, która umie poradzić sobie ze wszystkim. Gdy Travis również ma szansę na zdobycie pracy, która pośrednio będzie związana z tym, co kochał najbardziej, a jego reputacja może mu w tym przeszkodzić, panna Castle wpada na pewien plan, który może pomóc im obojgu.
„Dwa tygodnie na próbę” to lektura zdecydowanie niewymagająca i niezobowiązująca, chociaż przyznaję, miałam straszny problem z jej oceną. Nie będę ukrywać, czuję się nią delikatnie rozczarowana. Opis i w gruncie rzeczy okładka, sugerowały coś zupełnie innego, niż to, co finalnie otrzymałam. Brakowało mi jakiegoś większego rozwinięcia „wewnętrznych przemian” bohaterów. Jakoś tak wyszło to nagle i bez głębszego zastanowienia. Co prawda to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, jednak coś między nami przy tej opowieści akurat nie „kliknęło” Uważam, że pomysł na fabułę był naprawdę bardzo fajny i niósł za sobą spory potencjał. Czekałam na to „coś”, ale niestety się nie doczekałam. Jednak warto pamiętać, że każda historia ma swoją „publiczność” i to, co dla mnie było niedosytem, to dla kogoś innego może być inspirującym czytelniczym doświadczeniem. Autorka zwraca uwagę, jak krzywdzące mogą być utarte stereotypy i uprzedzenia. Nikt nie chciał dostrzec ani w Georgie, ani w Travisie czegoś więcej niż denerwującej smarkuli i upadłej gwiazdy czy playboya. Niemniej jednak nie żałuję poświęconego czasu na lekturę tej pozycji i mimo niedociągnięć uważam, że będzie ona idealna na lekkie, letnie wieczory.
Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Muza.