Gdy tylko otworzyłam paczkę z „Amandine”, od razu wiedziałam, że to będzie coś, co lubię. Już w samej okładce się zakochałam, zdecydowanie wyróżnia się na tle innych. To, co zaś dostałam w środku, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Tytułowa Amandine to młoda kobieta, której życie od dzieciństwa nie rozpieszczało. Poznając Ethana myślała, że w końcu los się odwrócił i zazna upragnionego szczęścia przy boku ukochanej osoby. Widziała w nim wybawienie, a przede wszystkim kochającego mężczyznę, który dosłownie przychyli jej nieba. Niestety jej małżeńska sielanka nie trwała długo. Osoba, która zapewniała ją o swoim głębokim i prawdziwym uczuciu, stała się okrutnym katem, znęcającym się nad nią nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Jej koszmar rozgrywa się każdego dnia, a sposoby karania stają się coraz dotkliwsze i brutalniejsze. Jednak najgorszy jest fakt, że Amandine nie może od tego wszystkiego uciec. Po którejś próbie ucieczki Ethan posuwa się nawet do tego, że pod skórą wstrzykuje jej lokalizator, aby jeszcze bardziej ją kontrolować i wybić z głowy głupie pomysły. Jednak pewnego wieczoru nadarzyła się możliwość przerwania tego koszmaru. Amandine znalazła w sobie siłę i wole walki, aby spróbować raz jeszcze i zmienić swoje dotychczasową egzystencję. Opuściła znienawidzony dom i rozpoczęła swoją drogę do upragnionej wolności i niezależności. Nie jest to łatwa walka. Umęczona i ranna mdleje przy pustej drodze, pośrodku niczego. My jako czytelnicy dokładnie w tym momencie ją poznajemy.
Z pomocą rannej nieznajomej dziewczynie przychodzi Evan, który po licznych zdradach swojej byłej żony, uciekł i zaszył się na pustkowiu, aby hodować m.in. Strusie. Doskonale wie o tym, że nie musi tego robić, gdyż dobrze ulokowane wcześniejsze inwestycje zapewniają mu wystarczające fundusze, aby nie musiał ciężko pracować. Opieka i doglądanie tych wielkich ptaków zmusza go do codziennego wstawania i daje mu powód do dalszego życia. Mimo upływu trzech lat emocje związane z postacią byłej żony nadal nie opadły i nie może ruszyć ze swoim życiem dalej. Czy tym dwojgu uda się pokonać swoje demony z przeszłości? Czy mają szansę ponownie pokochać i być kochanym? Jeżeli Was to zainteresowało, na pewno odpowiedzi znajdziecie w lekturze.
„Amandine. Pragnienie miłości” to bardzo emocjonalna książka o prawdziwej potrzebie miłości. Każdy z nas jej szuka i o niej marzy. Autorka poruszyła w swojej historii trudny temat przemocy fizycznej i psychicznego znęcania. Amandine do tego stopnia przytłoczona i osaczona przez męża, nie potrafi siebie zaakceptować. Uważa się za grubą i brzydka, mimo iż wszystkie żebra można policzyć gołym okiem. Wzmianki przewijające się w tekście o jej dzieciństwie i młodości wzbudzają prawdziwy smutek i współczucie. Wykreowanych głównych bohaterów nie da się nie lubić, moje serce zdobyli zdecydowanie. Dodatkowo autorka, mimo ciężkiego tematu napisała całą powieść w przyjemny i co najważniejsze w przystępny sposób, dzięki czemu książkę praktycznie się połyka. Szczerza Wam ją polecam.