Zdążyłam już poznać Rebusa i jak dotychczas jego styl pracy, doświadczenie i sposób prowadzenia dochodzeń podobał mi się. Przysporzył mi wiele emocji i niesamowitych wrażeń. Jednak tym razem, tego wszystkiego mi zabrakło. To nie ten sam Rebus, nie ten styl i wrażenia. Autor trochę przesadził i spuścił z tonu. I od razu można to odczuć czytając tę powieść …
Co tym razem Ian Rankin nam serwuje? Pożar hotelu, niezidentyfikowane zwłoki, napad na kolegę Rebusa, powrót jego brata z więzienia, problemy osobiste … Powrót do sprawy sprzed lat. Ktoś ukrywa informacje, które pomogłyby Rebusowi w dochodzeniu, panuje zmowa milczenia. Mam dziwne wrażenie, że wszyscy wkoło chcieliby zapomnieć o pamiętnej nocy. Przyjaciel z pracy jest w śpiączce po tragicznych wydarzeniach. Komisarz ma problemy osobiste, nie ma gdzie mieszkać, swoje mieszkanie wynajmuje studentom, a jakby tego mało zwalił mu się na głowę brat, który wyszedł na wolność. W tej matni kłopotów bohater się gubi, ale nie poddaje się, nie daję za wygraną. Nie pozwoli się zniszczyć, oj nie nazywałby się Rebus. Więc walczy zawzięcie z wszelkimi przeciwnościami losu, intryguje i daje z siebie wszystko. Takiego komisarza w akcji aż chce się oglądać. Ale sam jeden bohater nie jest w stanie nadrobić niedociągnięć autora i ich zniwelować.
Bo muszę przyznać, że ta część jest -w mojej ocenie – najsłabsza z wszystkich dotychczasowych. Fabuła jest zbyt zagmatwana, dużo się dzieje i nie zawsze to jest plus. Pojawiają się dodatkowe wątki, które tylko odciągają nas od zasadniczego wątku i wprowadzają niepotrzebne zamieszanie. Mnóstwo bohaterów i nie sposób ich wszystkich zapamiętać, a co dopiero powiązać z określonymi wątkami i sytuacjami. Ja się trochę pogubiłam i to mnie zniechęciło i odpychało od dalszego czytania. Musiałam się jednak przełamać i dobrnąć do końca i przyznam, że nie było to łatwe. Zabrakło mi tego końcowego efektu „wow”, tej iskierki, która wznieca ogień.
Nie mogę skreślić tej lektury i was zniechęcać. Każdy w niej pewnie znajdzie coś dla siebie. Mnie niestety autor w tej odsłonie poczynań Rebusa nie przekonał do siebie. Przyzwyczaił mnie do wysokiego poziomu swoich utworów i ogromnych emocji. Ale zaryzykujcie! Może się ze mną nie zgadzacie …