Sam i Grace nie dane było długo cieszyć się szczęśliwym i beztroskim wspólnym życiem. Dziewczyna w poprzedniej części ( ,,Niepokój”) przemieniła się w wilka. Sam z niecierpliwością czeka aż zrobi się cieplej i jego ukochana z powrotem przyjmie postać człowieka. Jednak to nie jest jedyny problem z którym muszą zmagać się młodzi bohaterowie. Tom Culpeper , ojciec Izabel , planuję zlikwidować stado wilków, urządzając na nie polowanie. Korzystając ze swoich rozległych znajomości, próbuje wpłynąć na władzę. Chce wydania zgody na polowanie argumentując, że wilki zagrażają życiu mieszkańców. Sprawa wydaję się być przesądzona gdy kolejna nastolatka zostaje zabita przez wilki. Sam nie może sobie poradzić z tym , że Grace musiała się przemienić dodatkowo rola opiekuna stada jest dla niego bardzo trudna. Izabel czuje się niezwykle samotna, nie może liczyć na wsparcie od rodziców jej najlepsza przyjaciółka jest wilkiem a dodatkowo nie wiem co czuje do Cola. Chłopak pogrąża się w pracy nad szczepionką leczącą z wilkołactwa.
,,Ukojenie” jest ostatnią częścią trylogii z Marcy Falls opowiadającej o potędze miłości i sile przyjaźni które są w stanie ,,burzyć mury”, niszczyć konwenanse i dawać nadzieję. Moim zdaniem jest to najlepsza książka z całej serii, dużo akcji, ciekawych opisów i dialogów. Wydaję mi się, że dobry odbiór ( przynajmniej w moim przypadku) jest zasługą większej ilości rozdziałów z Izabel i Colem, którzy są intrygującymi indywidualnościami.
Bardzo podobał mi się rozwój fabuły w tej części, Maggie Stiefvater w ciekawy sposób rozwinęła wątki poboczne znane czytelnikom z poprzednich części. Tak naprawdę dopiero teraz miałam wrażenie, że akcja książki jest dynamiczna, wszystkie opisy spójne i logiczne. Kolejny plus ,,Ukojenie” to niewątpliwie retrospekcje, w tej części było ich więcej niż w poprzednich dzięki czemu mogliśmy jeszcze lepiej poznać bohaterów.
A jeżeli o nich chodzi to duet Izabel i Cole znacznie bije na łopatki Sama i Grace. Jeśli chodzi o tą ostatnią dwójkę to tak naprawdę praktycznie wszystko o nich wiemy i każdy ich kolejny ruch był do przewidzenia. Nadal kochają się ponad życie, Sam jest delikatny i wrażliwy a Grace jest w zasadzie jego przeciwieństwem dzięki czemu dobrze się uzupełniają. Izabel i Cole to dwie tykające bomby oboje są bardzo inteligentni, zarozumiali i uparci. Jednak każde z nich skrywa gdzieś głęboko sekret, noszą w sobie ogromny ból którego nie chcą pokazać światu. Ta para jest niezwykle urocza, każda scena z nimi niesie ze sobą coś innego. A ich dialogi są nieprzeciętne . Moim zdaniem bez nich książka by bardzo wiele straciła. Dodatkowo oboje jawią się w książce z zupełnie innej strony, zaskoczyło mnie ich zachowanie. Cole za wszelką cenę stara się odgadnąć co sprawia, że dochodzi do przemian z człowieka w wilka i odwrotnie. Staję się królikiem doświadczalnym swoich ryzykownych eksperymentów. ''Religią Cole'a jest stawianie czoła niemożliwemu. On nie wierzy w niemożliwe. On nie wierzy w n i e. Religią Cole'a jest czekanie na kogoś kto powie mu, że czegoś nie da się zrobić, tak żeby on m ó g ł to zrobić. Cokolwiek. I nie ma znaczenia, co to będzie, tak długo, jak nie da się tego zrobić. ''. Natomiast Izabel coraz rzadziej jest zapatrzoną w siebie egoistką, dla przyjaciół potrafi poświęcić wszystko nawet własne życie.
Po skończeniu czytania czuje mały niedosyt i trochę mi smutno, że to już koniec. Zakończenie jest ciekawe ale pozostawia wiele niedopowiedzianych pytań.
,,Ukojenie ‘’ jest moją ulubioną częścią sagi. Mimo sporej objętości , czyta się tę książkę błyskawicznie. Złożoność akcji, różnorodność bohaterów oraz dreszczyk emocji powodują że będę tęsknić za Mercy Falls.
Moja ocena: 8/10