Wyobraź sobie, że otwierasz oczy, a tuż przy Twoim stoliku nocnym jest kupon z najbardziej popularnej loterii w Polsce. Z ciekawości sprawdzasz liczby i co się okazuje? Szóstka. W jednej sekundzie stajesz się bogaty, możesz spełnić wszystkie swoje marzenia! Co by to było? Brzmi już kusząco, prawda? Jakby to było, móc postawić się na miejscu czterech przyjaciółek i przeżyć taką przygodę...
Szczęśliwy los, najnowsza powieść Małgorzaty Starosty, to crème de la crème jej wszystkich książek. Seria Pruskich Bab podbiła serca czytelników. Coś czuję podskórnie, że to pierwszy tom "W siedlisku" stanie się niezapomniany, a czytelnicy będą upominać się o kolejne pozycje! Mam taki niedosyt, tak bardzo chciałabym już drugą, trzecią, czwartą część... Gdybym tylko mogła zatopić się w całym cyklu!
Warto przypomnieć, że Starosta specjalizuje się w gatunku, który nie został jeszcze oficjalnie uznany. Komedia kryminalna staje się coraz bardziej popularna, a sama autorka potrafiła zachować klasyczną konstrukcję kryminału i dodać do niej nutę humoru, szczyptę intryg, kroplę legend i... Tu musicie się dowiedzieć sami.
W Szczęśliwym losie poznajemy historię czterech przyjaciółek, które w końcu mogą spełnić swoje marzenie: pensjonat. Razem z bohaterkami ruszamy do urokliwej miejscowości na Podlasiu. To właśnie tam znajduje się pewien dom na sprzedaż, wystarczy tylko podpisać dokumenty et voila! Jednak nie należy zapominać, że w małych wioskach mieszkańcy nie są specjalnie przyjaźnie nastawieni na obcych, zwłaszcza tych z dużych miast. Hermetycznie zamknięte społeczeństwo, lubujące się w plotkach, przesądach i... legendach! Niemal od pierwszych stron możemy poczuć wyjątkowy klimat, ma się ochotę od razu wyruszyć na Podlasie, pospacerować po puszczy, poczuć to wszystko na własnej skórze. Choć wygrana w lottka to wielkie szczęście, to niestety dobra passa nie utrzymuje się na długo. Zawsze u Gosi Starosty musi się pojawić trup, który wszystko skomplikuje. Akcja nabiera tempa, autorka rzadko kiedy pozwala nam złapać oddech, nie zwalnia ani na chwilę. Nie raz i nie dwa pociągnęła mnie jako czytelnika za nos, już myślałam, że wiem, kto zabił, a tu figa z makiem! To co najbardziej cenię u Gosi, poza humorem, to umiejętna kreacja bohaterów. Dlaczego? To prawdziwa sztuka przełamywać schematy. Zawsze w książkach Starosty mamy silne bohaterki. Często w komediach kryminalnych historia skupia się na głupocie bohaterów, pomyłce, błędzie, który nieraz kosztuje postać życie. Tutaj mamy wręcz odwrotnie. Każda z czterech przyjaciółek jest inna, to inny symbol kobiecej siły, a tego uważam w literaturze najbardziej brakuje.
Szczęśliwy los to nie jest tylko opowieść o pewnym, tajemniczym trupie w urokliwej miejscowości, to historia przede wszystkim o przyjaźni, która przetrwa wszystko. Nie brakuje tu wartościowych ludzi, których wręcz chciałoby się poznać w rzeczywistości. Rozumiecie już, dlaczego czuć ten niedosyt kolejnych części? Bo czytelnik nie chce, aby ta przygoda się kończyła, żeby ci bohaterowie nagle przestawali żyć razem z zamknięciem książki.
Z całego serca mogę polecić Wam tę książkę, czy dla siebie, czy na prezent, dla każdego fana kryminałów, który potrzebuje zapomnieć o świecie, zrelaksować się, uśmiechnąć. Po cichu liczę na to, że lada moment pojawią się następne książki Gosi, a mój niedosyt zostanie ponownie wygłuszony, zaledwie na chwilę, na ten ułamek sekundy czytania książki...