Queen of Muerte recenzja

Recenzja patronacka

Co tak książka z mną zrobiła 😊😁😏🥺🔥

Mroźna Alaska. On i ona.

Byłam wściekła, zafascynowana, ciekawa i co najważniejsze z trudem mogłam oderwać się od czytania.

Lucy nazywana Queen of Muerte. Bezlitosna, bezwzględna, rządzi twardą ręką i niczego się nie boi nawet śmierci. A z drugiej strony mamy jej łagodną, czułą i nie bojącą się okazywać swoich uczuć zagubioną bez wspomnień kobietę.

Hunter jest tak tajemniczy, że bardziej się nie da. Autorka napisała książkę głównie z perspektywy Lucy a co za tym idzie Hunter był dla mnie wielką niewiadomą. Skąd pojawił się w tym domu? Jak znalazł Lucy? A co najważniejsze, dlaczego zamknął się w nim razem z nią? Co chciał osiągnąć? Tak wiele pytań a ani jednej odpowiedzi.

Fabuła wciąga nas w świat pełen przemocy, śmierci, mafii i zemsty. Rozdziały obecne przeplatają się z tymi z przeszłości przez co wiemy, dlaczego i w jaki sposób poznali się bohaterowie.

Klimat książki sprawia, że chce się do niej wejść i przeżyć tą historię na własnej skórze. Czytałam ją po kilka rozdziałów dziennie tylko dlatego aby nie skończyć jej tak szybko. Nie zdarza mi się co za często. Jednocześnie chciałam wiedzieć co będzie dalej, ale też chciałam zapomnieć, że ją czytam aby móc to zrobić na nowo. Autorka sprawiła, że pokochałam tą historię wiedząc jakie jest zakończenie.

Podsumowując książka zaskoczy was niejeden raz. Nic nie będzie tak łatwe jak na początku mi się wydawało. Pełna zwrotów akcji i niespodzianek czekających na nas z każdym przewróceniem strony. Ta książka sprawi, że poznacie mafię od zupełnie innej strony i ją pokochacie.

Ulubiony cytat: Powstałam niczym feniks z popiołów i przysięgłam sobie, że nigdy, żaden facet mnie nie skrzywdzi. Nikogo nigdy nie pokocham ani nie dopuszczę na milimetr do własnego serca. Żadna komórka w moim ciele nie może doprowadzić mnie do zakochania. Jestem robotem wyzutym z uczuć, zepsutą laleczką z zimnym, porcelanowym sercem potłuczonym na milion kawałków.

Zdecydowanie tą książkę będę polecać każdemu.