Miałam okazję przeczytać ostatnio jedną z nowości wydawnictwa Novae Res, a mianowicie książkę Zuzanny Grali pt ,, Rocznik osiem cztery” . Długo zabierałam się zarówno do skończenia czytania jej, jak również zrecenzowania. Gdyż w głowie pojawiało się nie jedno pytanie.
Przyjaźń to jedno z określeń najcenniejszych skarbów, które możemy mieć w życiu. To zaufanie, wsparcie i wspólne przeżywanie radości oraz trudności, które budują wyjątkową więź na długie lata, a niejednokrotnie i na całe życie. Warto ją więc pielęgnować, bo niełatwo znaleźć przyjaźń na całe życie, która będzie z nami nie tylko w chwilach szczęścia, ale i w trudnych dla nas momentach.
W książce autorstwa Zuzanny Grali, której głównymi bohaterami są Luiza, Malwina, Angelika i Maciek, poznajemy właśnie taką grupę przyjaciół. Mieszkają w malowniczej Wiśle i choć wszyscy zbliżają się do wieku kryzysu czterdziestu lat, starają się, by czas nie zostawił na nich śladu ani piętna upływającego czasu. Wisła jest miejscem mi bliskim, więc już czytanie o tym miejscu budziło wiele pięknych obrazów krajobrazowych przed oczami. Narratorem tej powieści jest Luiza, ale historia opowiadana jest z perspektywy wszystkich głównych bohaterów, z wyjątkiem Maćka, który uwielbia przebywać w gronie kobiet. To właśnie ich relacje i codzienne zmagania stanowią główną oś opowieści.
Książka liczy ponad sześćset stron, więc wydawać by się mogło, że czeka nas długa, pełna przygód, wartka, wciągająca i dynamiczna podróż przez życie bohaterów. Niestety, mimo jej objętości, opowieść wydaje się opasła o zbyt rozciągnięta w czasie by nie rzec, że jest aż przeciągnięta. Zamiast intensywnej i wartkiej fabuły, napotykamy na liczne, często zbyt szczegółowe opisy zarówno pomieszczeń, jak i postaci czy przedmiotów. A przedłużone opisy dla mnie to zmora od gimnazjum, gdy lektury szkolne miały zbyt długie opisy wszystkiego wokół zamiast akcji. Niestety to według mnie odbiera dynamiki fabułę. odniosłam wrażenie, że większość opisów pojawiających się w książce nie wniosła nic do fabuły .
Choć przyznam, że miałam ogromną nadzieję na to, że te przydługie fragmenty opisów wynagrodzi mi w końcu interesująca fabuła, niestety historia bohaterów nie wciąga na tyle, by trzymać mnie przy książce z zapartym tchem od pierwszej do ostatniej strony. Głównym wątkiem opowieści staje się życie codzienne bohaterów, ich zmagania z trudnościami małżeńskimi, zawodowymi, a także licznymi spotkaniami towarzyskimi. Choć każde z nich mieszka w innym zakątku Polski, ich więź pozostaje silna, a regularne zjazdy pełne są rozmów, śmiechu i używek, które nieuchronnie prowadzą do porannych kacer. Te spotkania zdają się być próbą odreagowania kryzysu wieku średniego, może także formą buntu wobec nadchodzących zmian, jednak mimo tych prób książka przybiera dość monotonny ton, który nie porywa, a mnie jako czytelnika zostawia z myślą, że spodziewał się czegoś innego.
Po przeczytaniu ostatniej strony mam poczucie, że autorka nie wyczerpała wszystkich wątków, ponieważ się urywają. Może planowana jest kontynuacja. Może to również zabieg mający na celu stopniowe wprowadzenie czytelnika w monotonię, by na końcu zaskoczyć go nieoczekiwanym zwrotem akcji, jednak w moim przypadku efekt ten nie został osiągnięty w żaden sposób. Zakończenie pozostawia mnie z uczuciem, że książka mogła zaoferować znacznie więcej, gdyby nie skupiała się na zbyt wielu zbędnych detalach, przydługich opisach i mało dynamicznej akcji.
Pomimo tego, nie lubię oceniać książek w sposób negatywny. Uważam, że każdy czytelnik ma swój indywidualny gust, a to, co mnie nie wciągnęło i nie wywarło na mnie wrażenia, może zafascynować innych. Może jednak, gdyby była krótsza o połowę, jej przesłanie dotarłoby do mnie wyraźniej i bardziej emocjonalnie. Wtedy napewno została by w mojej pamięci na długo. Zachęcam Was do lektury i dzielenia się własnymi opiniami – być może dostrzegacie coś, czego ja nie zauważyłam. Ciekawa jestem Waszych refleksji!
Książka otrzymana z serwisu nakanapie.pl