Z reguły stronię od wszelakiego rodzaju poradników i przewodników po danej dziedzinie. Jakoś nie mam ochoty wyczytywać często nieuzasadnionych porad osób, które opisują dany przypadek czysto teoretycznie (z reguły w praktyce rzadko się zdarzają, więc po co tworzyć coś takiego?). „Przyciągnij miłość” to książka, która trafiła do mnie kolejny raz niespodziewanie i z góry miałam ochotę ją odrzucić, zważając na jej tematykę, ale postanowiłam, że dam jej szansę. Odczucia pozostały mieszane i jak dotąd nie zmieniłam zdania względem poradników różnorakiej maści…
„Przyciągnij miłość” to polski przewodnik budowania relacji, stworzony przez Agnieszkę Przybysz, zajmującą się coachingiem, jest ekspertką w tej dziedzinie. Zbiór informacji zawartych w książce pochodzą z długoletniego doświadczenia autorki, jej techniki pomagają ludziom odnaleźć i zbudować relację między sobą. Dzięki nim w końcu mogą cieszyć się szczęściem i… miłością.
Tym razem nie będę rozwodzić się dłużej nad tytułem. W przypadku książki „Przyciągnij miłość” jakoś brakuje mi słów, którymi mogłabym opisać wrażenia z lektury. Nie są one wcale pozytywne, ani też negatywne i dlatego trudno jest mi cokolwiek o niej napisać. Z pewnością bardzo często napotykałam nieco nużące opisy, nieco odbiegające od rzeczywistości, przez co nie mogłam skupić się na treści ani zrozumieć, o czym w tej chwili czytam. Wielokrotnie również zastanawiałam się, do czego zmierza ta książka – do pokazania mi, jak zbudować relację z ludźmi czy też… ‘zryć mi beret’ i zostawić na lodzie. Niestety, w tym przypadku zabrakło książce iskry, która zapaliłaby we mnie, czytelniku, chęć poznania treści dogłębniej i zainteresowania się bardziej tematem…
Na pracy pani Agnieszki Przybysz się nie znam, niestety, i być może ta książka według ekspertów jest dobra (no ale kto miałby być takim ekspertem, skoro dla ludzi to jest…), ale jako zwykły człowiek i miłośnik literatury muszę stwierdzić, że jest po prostu blada, nijaka. Owszem, czasami niektóre zdania fajnie brzmiały, zapadły mi w pamięć, ale na tle całości nie wyglądają atrakcyjniej. Z reguły toleruję takie książki, ale tylko wtedy, gdy autor potrafi mnie przekonać swoim słowem do treści, którą chce przekazać. Miałam podobną sytuację w przypadku „Siły” Rhondy Byrne, ale mimo mało ciekawego tematu autorka jakoś skusiła mnie swoim zdecydowanym tonem, jaki brzmiał w słowach. „Przyciągnij miłość” poległo na całej linii, nie przypadło mi do gustu pod względem treści ani stylu, w jakim zostało napisane. Być może zainteresuje ten tytuł ludzi z branży autorki bądź ludzi, którzy szukają porad w każdym źródle. Ja natomiast tego nie ‘kupuję’. Niestety…