Wyobraź sobie, że wyznajesz KAŻDY swój sekret obcej osobie. Wszystko, co myślisz o ludziach wokół siebie, każdy najpikantniejszy szczegół ze swojego życia opowiesz nieznajomemu mężczyźnie siedzącemu tuż obok ciebie w samolocie. No bo co ci szkodzi? I tak więcej się nie spotkacie… ale czy na pewno?
Pewnie wielu osobom by się upiekło i wyszłyby z całej sytuacji bez szwanku, ale nie jej, Emmie. To ona będzie chodziła po firmie w której pracuje ze spuszczoną głową i modliła się w duchu, żeby On nic nie powiedział. Jak to tak!? Przecież ja byłam w stresie, prawda, więc mogłam gadać głupstwa.
„Nie powiesz nikomu?” jest zaliczana do komedii obyczajowej, lecz ja w tym widzę w większości komedię. Strasznie rozbawiła mnie ta opowieść. Już na samym początku książki, na pierwszych stronach dowiadujemy się o Emmie wielu ciekawych rzeczy. Lecz to dopiero początek.
„No dobrze, prawda jest taka, że nie podoba mi się to wszystko. Wiem, że to klasa biznes, wiem, że otacza mnie luksus i w ogóle. Ale i tak ze strachu ściska mnie w żołądku.”
Emma Corrigan to młoda kobieta, trochę nie zaradna, pracująca jako asystentka w dziale marketingu w jednej z korporacji. Pewnego dnia dostaje polecenie służbowe, żeby polecieć samolotem na inny kontynent. Ma tam podpisać bardzo ważny kontrakt, od którego zależy jej awans w firmie. W tej całej historii najważniejsze jest to, że Emma panicznie boi się latać samolotem, co skutkuje wypaplaniem w stresie swoich sekretów, nawet tych najgorszych. Gdy podczas lotu okazuje się, że wchodzą w strefę turbulencji, Emma wpada w panikę. Całe jej życie przelatuje jej przed oczami i zaczyna spowiadać się ze wszystkiego siedzącemu obok mężczyźnie. Ten uważnie jej słucha, czasem wtrąca krótkie słowo od siebie, ale Emma nie zwraca na to uwagi. Jest tak skupiona na tym, że za chwilę zginie, że jest jej wszystko obojętne, czy ten gość obok wie, że nosi stringi tylko dlatego, że nie widać ich przez materiał a tak na prawdę ich nienawidzi bo ją „uwierają”, czy, że nie ma pojęcia czym jest NATO lub, że ciągle kłamie swojemu chłopakowi Connorowi, że nie waży 52kg tylko 59kg. I tak nigdy więcej się nie spotkają, więc nie będzie miała szansy na tłumaczenie.
Los jednak płata jej figla, kiedy się okazuje, że facet obok mówi „wylądowaliśmy”, ta jest w szoku i zaczyna go przepraszać. Ich wspólna podróż się kończy, ale to tylko chwilowe, bo okazuje się, że ten nieznajomy facet z samolotu to właściciel firmy w której pracuje Emma, Jack Harper. Można się domyślić jakie jest jej zdziwienie, kiedy spotyka go na korytarzu. Przed oczami pojawia się scenka z samolotu i robi się strasznie gorąco. Przecież on zna każdy mój sekret! Sama mu to powiedziałam! Ja ja to przeżyję?!
Z autorką „Nie powiesz nikomu?”, Sophie Kinsella, znanej także pod prawdziwym imieniem jako Madeleine Wickham, spotkałam się pierwszy raz. Chodząc po księgarni szukałam czegoś lekkiego, czegoś co mnie rozbawi – a uwierzcie rozbawiło do łez – ale także przeniesie na chwilę do świata bajki. Tak, ta opowieść jest pewnego typu bajką, bo nigdy nie mogłaby się wydarzyć na prawdę. To, co przydarzyło się Emmie było przezabawnym wymysłem autorki. Fabuła jest ciekawa i bardzo prosta zarazem. Łączy w sobie wiele wątków. Emma nie jest pewną siebie osobą, nie radzi sobie czasem z wieloma rzeczami, nie ma wsparcia u rodziny, która zapatrzona jest w kuzynkę Kerry jak w obrazek, z facetami także jej nie dobrze idzie, nie licząc Connora, z którym spotyka się dłużej niż z innymi. Emma jest jak ta przysłowiowa „czarna owca” w stadzie, gdyż poza przyjaciółkami Lissy i Jemimy nie ma na kogo liczyć. Było mi bardzo smutno z jednej strony czytając tą opowieść, ponieważ ja na swoją rodzinę mogłam zawsze liczyć i nigdy nie czułam się w żaden sposób odrzucona, więc było mi bardzo szkoda Emmy, że ona nie ma dobrych stosunków ze swoją.
Książka jest napisana prostym językiem, przeczytałam ją tak naprawdę w jeden dzień, ale to też dlatego, że jest w niej wiele dialogów, co przekładało się na szybką zmianę stron w książce. Wystawiam bardzo pozytywną opinię o tej książce, bo jest na prawdę warta uwagi.