Przez pomyłkę w sobotę na obiad był kebab. Przez pomyłkę Agnieszki Peszek, która tak mnie wciągnęła, że gdy nadeszła pora obiadowa a garnki były puste, zostało mi tylko sięgnąć po telefon i zamówić.
Powieść wpadła mi w ręce dość późno, bo premiera miała miejsce w marcu 2021, ale to przez to, że dostępna jest tylko w wersji ebooka a w ostatnim czasie skupiłam się na wersjach papierowych. Ale jak to mówią: lepiej późno niż wcale. Powiedzenie, że książka mnie zauroczyła w stosunku do tego gatunku wydaje się nieprzystające, ale takie mam odczucia. Już sama historia jest bardzo ciekawa. Grono młodych ludzi, tajemniczy wypadek, śmierć. 18 lat później Ci sami ludzie i znowu śmierć…Ale…. To sposób opowiadania tej historii decyduje o jej nieodkładalności. Autorka oddała głos bohaterom, wszystkim najważniejszym. Dzięki czemu poznajemy historię stopniowo, z wielu punktów widzenia. Wyobrażam sobie, że taki sposób pisania powieści jest bardzo trudny. Różne punkty widzenia, ale jednocześnie różne osobowości, motywacje... Jednych bohaterów polubiłam innych nie, do części miałam stosunek ambiwalentny. W połowie zorientowałam się, że znam tych ludzi...ich przemyślenia, emocje, ambicje...Równie dobrze bohaterami mogliby być moi znajomi, krewni, przyjaciele...ja. Oczywiście nie podejrzewam nikogo z mojego otoczenia o mordercze zapędy, ale to, co leży u ich podstawy jest takie...ludzkie.
W każdym razie historia tworzy się powoli, odsłania kolejne fragmenty układanki a czytelnik przebiera nóżkami z niecierpliwości.
Byle szybciej do zakończenia a tam… też zaskoczenie. I to nie jeśli chodzi o pytanie: Kto? Tego akurat można się domyślić już przy około 50 rozdziale ( jest ich 64 , więc to nie tak, że wszystko jest jasne od początku) ale przez to, że dobrze poznajemy bohaterów, sami tworzymy sobie odpowiedź na pytanie, kto jest winny a kto nie. Nasze sypatie i antypatie narzucają własną interpretację wydarzeń sprzed 18 lat. A prawda jest....
Dowiecie się po przeczytaniu.
Ja ze swojej strony bardzo polecam. Autorka porwała mnie intrygą, bohaterowie zwiedli. Jak już wspominałam książkę uważam za nieodkładalną, to mój neologizm na określenie pozycji, przez którą daleko mi do idealnej Pani Domu!