Jak czasami popatrzy się w przeszłość, to można się przerazić. Przynajmniej ja potrafię. Jako ludzkość mamy wiele okrutnych zwyczajów, wiele zachowań niegodnych naszej rasy i wiele brutalności. I mówię o tej chwili, ale w przeszłości chyba byliśmy jeszcze gorsi. Wieczne wojny, choć jak dobrze wiemy, teraz nadal są i nadal przynoszą niesamowicie dużo cierpienia, mordowanie, brak jakiejkolwiek szerszej perspektywy, bawienie się poprzez znęcanie się nad innymi... To jest nasza prawdziwa historia, która zbyt otwarcie mówi o tym, kim jesteśmy. Przyznam, że nie chciałam tworzyć tak negatywnej wizji, a przynajmniej nie dzisiaj, lecz słowo się już rzekło i musimy pogadać o... Czarownicach.
Od jakiegoś czasu interesuję się różnego rodzaju wierzeniami, mitologią i starymi obyczajami. Nie jest to zainteresowanie, które przyniosło mi nie wiadomo ile rozbudowanej wiedzy, niemniej troszkę w tym temacie się orientuję i nadal z chęcią oddaję się różnorodnym lekturom tematycznym. Tym razem zdecydowałam się na "Młot na czarownice". Jak wrażenia po tej bardzo nietypowej lekturze?
Niesamowicie podoba mi się pomysł, by przywrócić takie informacje do współczesnych czasów. W przeszłości popełniliśmy już błąd i ludzkość wraz z Kościołem zamordowała wiele niewinnych kobiet i mężczyzn (tak, mężczyzna też mógł być czarownicą, choć to zdarzało się bardzo rzadko). Co tak naprawdę zdecydowało, że byliśmy do tego zdolni? Jakie prawo nam na to pozwalało? I jak sprawdzano, kto jest domniemaną czarownicą? Myślę, że to wbrew pozorom niesamowicie ważna wiedza i też istotna, w szczególności dla pasjonatów i specjalistów, a ja po części zaliczam się do tej pierwszej grupy.
Styl, którym jest napisany "Młot na czarownice", jest niesamowicie ciężki i żmudny. Na początku tłumacze wspominają trochę o tym, w jaki sposób książka była tłumaczona. W wielu aspektach jest dopasowana do współczesności, ale to też trudny zabieg – trzeba znaleźć złoty środek pomiędzy utrzymaniem oryginalnych treści, a przedstawieniem tego w zrozumiały sposób dla współczesnych czytelników. Czytanie tej pozycji literackiej wymaga olbrzymiego skupienia i tak naprawdę różne rozpraszacze nie pozwalają na jej czytanie. Trzeba mieć spokój i czysty umysł, by dobrze zrozumieć przedstawiane treści.
Tutaj bezpośrednio co do samej treści to również jest wyjątkowo ciężka sprawa. Dla wspomnianych pasjonatów i specjalistów jest to niesamowicie ciekawa książka, która daje olbrzymie możliwości, by pogłębić swoją wiedzę. Niemniej dla osób, które są trochę zainteresowane, ale nie do końca albo trafiły na tę książkę przypadkowo, myślę, że to tekst nudny i nie do przejścia. To jest prawo z przeszłości, więc to trochę jakby czytać obecnie jakiś kodeks prawny. Dla niektórych niemożliwe do przeczytania, dla niektórych konieczne, a dla innych zapewne interesujące. Tak samo jest z "Młotem na czarownice".
Dla mnie to była niezwykle ciekawa przygoda. Dowiedziałam się z niej naprawdę wiele, a i wyciągnęłam parę własnych wniosków. Choćby dlatego warto było przedrzeć się przez trudniejsze i bardziej skomplikowane treści. A zapewniam Was, że dokładność właśnie tych treści robi olbrzymie wrażenie, wiele tłumaczy, ale bez wątpienia też przeraża. Bo w końcu jakby nie patrzeć, to czytamy o torturowaniu i mordowaniu ludzi. Teraz już wiemy, że ludzi niewinnych, a na pewno niewinnych zarzucanych zbrodni.
Cieszę się, że zdecydowałam się na zapoznanie z tym tomem z serii "Wierzenia i zwyczaje". Na pewno będę zapoznawać się jeszcze z innymi książkami o podobnej tematyce. Wiem, czego się spodziewać i co mnie do nich ciągnie, więc też jestem gotowa przetrwać trudniejsze momenty, czy archaiczny styl. Jeśli macie podobne zainteresowania jak ja, gorąco Was zachęcam do zapoznania się z "Młotem na czarownice".