O autorze książki "Przerwane śledztwo", którym jest Jacek Krakowski nigdy dotąd nie słyszałam. Żadna z jego książek do tej pory nie wpadła w moje ręce. Lektura "Przerwanego śledztwa" była więc moim pierwszym spotkaniem z tym autorem. Jako że nic o nim nie wiedziałam, postanowiłam poszukać nieco informacji na jego temat w sieci. I tak dowiedziałam się, iż urodził się on w 1950r i ukończył Uniwersytet Łódzki, gdzie studiował chemię. Jest autorem wielu powieści [m.in. "Autopsja, czyli dziennik kryzysu", "Trans", "Zaraza", "Lato naszej miłości", "Klucze do nieba i piekła"], a także tomików wierszy ["Teatr pamięci", "Stan tworzenia"]. Mało tego! Napisał również kilka książek dla najmłodszych czytelników, jak "Uśmiechy roku" oraz "Kto tak pięknie gra". Poza tym jest autorem wielu opowiadań, recenzji oraz esejów drukowanych w "Gazecie Wyborczej", "Wiadomościach Kulturalnych" czy też "Literaturze". Jego współpraca z Wydawnictwem Pi zaowocowała między innymi powieściami kryminalnymi takimi jak: "M.O.R.D.", "Za ciosem", "Zły sen", "Postrach - Zdrój" oraz przeczytaną przeze mnie książką "Przerwane śledztwo". Przeczytawszy wszystkie te informacje na jego temat czuję wstyd, że nigdy dotąd nie słyszałam o tym autorze...
Wpierw nieco o treści... W sierpniu 1967 roku w Skamielinie niespodziewanie zjawia się Stanisław Kornatowicz. Wszyscy mieszkańcy tej małej miejscowości byli pewni, że zginął on na wojnie. W niedzielne popołudnie 12 sierpnia 1967 roku zostaje wydany uroczysty obiad na cześć Stanisława. Niespodziewanie wśród zaproszonych gości wybucha sprzeczka, w której wzięli udział trzej ponad dwudziestoletni chłopcy - Rudolf Kornatowicz, Leszek Brzeski oraz Adam Orłowski. Dołączają do nich ojcowie chłopaków. W całym zamieszaniu pada strzał, od którego ginie Leszek, a winą za morderstwo zostaje obarczony Stanisław Kornatowicz. Dwa miesiące po aresztowaniu Stanisław umiera w celi - jako przyczynę podano samobójstwo. Sprawa śmierci Leszka Brzeskiego zostaje umorzona. Czterdzieści trzy lata później Rudolf Kornatowicz pragnie na nowo wszcząć śledztwo w sprawie śmierci swojego ojca, gdyż nie wierzy, że popełnił on samobójstwo w celi. Jest przekonany, że ktoś mu w tym dopomógł. Sprawą ma się zająć młoda policjantka - Laura Sawicka, krewna jego dawnego kolegi, który w młodości również miał przyjemność brać tego feralnego niedzielnego popołudnia udział w tamtym obiedzie. Przed Laurą nie lada wyzwanie! Dlaczego akurat teraz, w czterdzieści trzy lata po tamtym zdarzeniu Rudolfowi zależy, aby oczyścić swojego ojca z zarzutu morderstwa? Co takiego skrywają żyjący do dziś świadkowie tamtego wydarzenia? Czy Laurze uda się dociec prawdy? Czy da radę udowodnić, że to wcale nie Stanisław pociągnął za spust? A jeśli nie on... to kto i dlaczego to zrobił? Sięgnijcie po kryminał Jacka Krakowskiego, a z całą pewnością się tego dowiecie!
Historię opisaną przez pana Krakowskiego poznajemy z punktu widzenia dwójki bohaterów. Po części ze słów jednego z uczestników tamtego feralnego obiadu - wujka Laury Sawickiej, oraz w większej mierze właśnie z narracji młodej policjantki. Do końca nie mogłam zrozumieć jednego, a mianowicie powiązania rodzinnego Laury i jej wujka. Dziewczyna była córką nieżyjącego brata narratora, do którego z oczywistych pobudek mówiła wujku. Jednak on sam przez całą książkę zwracał się do niej: kuzynko - choć przecież była jego bratanicą. Bynajmniej już nie wnikajmy, czemu autor tak to sobie obmyślił.
Wraz z Laurą - młodą policjantką, absolwentką Wyższej Szkoły Policyjnej w Szczytnie, staramy się rozwikłać przebieg wydarzeń niedzielnego spotkania przy uroczystym obiedzie w roku 1967, podczas to którego od strzału z pistoletu zginął młody Leszek Brzeski. W tym celu wraz z dziewczyną prowadzimy rozmowy ze wszystkimi żyjącymi uczestnikami tamtego wydarzenia. Jednakże im dalej w las, tym coraz ciemniej. Świadkowie niejednokrotnie mają problemy z przypomnieniem sobie szczegółów tamtego popołudnia, innym razem pamiętają wszystko niezwykle wyraźnie. Kolejne wyznania świadków zamiast rzucać nieco światła na przebieg zdarzeń, coraz bardziej powodują mętlik w głowie zarówno Laury, jak i czytelnika. Na jaw wychodzi wiele skrywanych dotąd rodzinnych tajemnic, głęboko skrywanych uraz, wielkich sekretów, które nigdy nie powinny zostać wyciągnięte na światło dzienne i które powinny być pogrzebane wraz ze wszystkimi dotąd żyjącymi świadkami tamtego niedzielnego popołudnia. Do samego końca nie wiadomo, co tak naprawdę się wówczas wydarzyło i dopiero końcowe stronice książki wszystko odkrywają przed czytelnikiem, a samo zakończenie jest doprawdy nieoczekiwane.
"Przerwane śledztwo" należy do serii super kryminał wydawanej nakładem Wydawnictwa Pi. Ideą samej serii jest prezentacja szerokiej gamy różnorodnych powieści kryminalnych. I tak wśród książek wydanych w tej serii znajdziemy zarówno pozycje z klasyki gatunku, jak i wiele debiutanckich powieści, w tym także naszych rodzimych autorów. Niejednokrotnie są to również wznowienia prawdziwych bestsellerów, które w poprzednich latach miały już swoje premiery i dorobiły się wielu fanów wśród miłośników gatunku. Wydawnictwo ma w planach wydanie aż 25 powieści kryminalnych!
Samą książkę czyta się bardzo szybko. Sprawia to zarówno niewielka objętościowo książka, której format również nie jest zbyt duży, a do tego napisana jest dość sporą wyraźną czcionką. Oprócz tego język powieści jest bardzo prosty, wręcz pospolity i zrozumiały dla każdego czytelnika. Natknęłam się jednak na kilka drobnych błędów w postaci literówek czy też powtórzeń. Jeśli chodzi o akcję? Trudno mówić tu o jako takiej akcji, gdyż są to jedynie odkopywane wspomnienia starszych już osób, które wypływają podczas zwykłych rozmów z Laurą Sawicką. Czy książka nudzi? Nie, tego jednoznacznie powiedzieć nie mogę. Podczas czytania jednak ma się ochotę dociec prawdy, co się wówczas wydarzyło, kiedy to zginął młody chłopak w dziwnych okolicznościach. Mimo to nie jest to książka, która zapadałaby w pamięć. Ot taka lekka lektura, którą z przyjemnością można przeczytać mając wolną chwilę, ale o której zapomina się równie szybko, jak się ją przeczytało. Czy więc polecę ją innym czytelnikom? A czemu by nie? Książka nie jest zła i ktoś, kto lubi kryminalne opowiastki, albo chciałby poznać twórczość naszego rodzimego autora, powinien po nią sięgnąć i sam ocenić tę lekturę. Mnie jakoś szczególnie bynajmniej nie zachwyciła.