Dobry żart tynfa wart. To przysłowie powinno stać się mottem purnonsensowych tekstów Antoniego Słonimskiego i Juliana Tuwima zebranych w zbiorze „W oparach absurdu”. Choć w przypadku tych dwóch Skamandrytów, motto to równie dobrze mogłoby brzmieć: „Dobry żart absurdu wart”. Pozwólcie zatem, by żarty na granicy pastiszu, absurdu i groteski powaliły was na kolana i zawładnęły waszymi myślami. Dajcie się zabić żartami, które powstawały w latach, gdy nie było was jeszcze na świecie (być może rodzili się wasi dziadkowie, czy rodzice, choć i to może być bzdurą). Pozwólcie, by uwiódł was mistrzowski absurd, zaklęty w zabawie słowem, konwencją i czytelnikiem… Pozwólcie w końcu, by kpina z rzeczywistości nauczyła was krytycznego myślenia. A przy okazji bawcie się dobrze, jak niewątpliwie dobrze bawili się autorzy „W oparach…”
Teksty, które znaleźć można w tym zbiorze, są tekstami powstałymi w latach 1920-1936, a które ukazały się jako dodatki do kilku poczytnych gazet, m.in. „Kuriera Porannego”. Nieprzypadkowo dodatki te wydawane były zawsze 1 kwietnia…
Na tom „W oparach absurdu” składa się siedem primaaprilisowych dodatków, kalendarzyk encyklopedyczno-informacyjny oraz wiersze.
Autorzy wykorzystali do tego celu formę ogłoszeń, anonsów, kalendarza, zagadek, przepisów kulinarnych, reklam, recenzji, czy wielu innych form, osiągając przy tym mistrzostwo chyba w krótkich anonsach i poradach, gorsząc i bawiąc czytelników ogłoszeniami typu: „Łagodnie przeczyszcza, nie przerywając snu”, „Chrześcijanin sprzeda spodnie”, czy „Zmieniam skarpetki raz na tydzień (…)”.
Jasne jest, że nie każdy żart przypadnie do gustu, nie każdy anons rozbawi, bo poczucie humoru zwłaszcza tego abstrakcyjnego, to sprawa indywidualna, kwestia gustu, osobowości i osoby… Ale nie znajdzie się też nikt, kto byłby w stanie przeczytać „W oparach absurdu” od deski do deski z grobową miną. To nierealne, jak zwycięstwo polskiej reprezentacji piłki nożnej na najbliższych mistrzostwach świata. Gagi kabaretowe, pastisz i abstrakcja, to głównie wykorzystywane przez autorów środki.
Choć teksty Słonimskiego i Tuwima niebawem będą obchodzić stulecie swego powstania, śmiem twierdzić, że nie straciły na swojej świeżości i aktualności. Nadal bawią kolejne pokolenia czytelników, dzięki wyrafinowanej zabawie słowem.
Zabawne słowa połączone z zabawą słowem. To tajemnica sukcesu dwóch Skamandrytów, tak oczywista , a jednocześnie tak trudna.
Tylko tu możemy poznać np. nowoczesne spojrzenie na problemy pedagogiczno-wychowawcze. To tu dowiecie się, jak odpowiadać na trudne pytania dzieci i jak uniknąć kompromitacji. Oj, to zdecydowanie wychowanie bezstresowe. Z tym, że nie dla dziecka a dla jego rodzica.
Tu również przeczytacie o nowym spojrzeniu na ortografię i wielu innych interesujących, acz z punktu widzenia trzeźwo myślącego człowieka, absurdalnych problemach.
Zapraszam zatem do poznania karykatury rzeczywistości nieomal sprzed 100 lat. Odkryjecie szybko, że choć świat się zmienił, absurdy pozostały te same.