Kelley Armstrong urodziła się z Kanadzie. Z wykształcenia jest psychologiem oraz informatykiem, jednak nie pracuje w żadnym z tych zawodów, ponieważ już wcześniej poświęciła się bez reszty swojej pasji pisarskiej. Na swoim koncie ma już ponad dwadzieścia powieści, które czytelnicy uznali za najoryginalniejsze książki z gatunku thrillera nadnaturalnego oraz kryminału. „Przebudzenie” jest drugim tomem trylogii znanej jako „Najmroczniejsze moce”.
Chloe Saunders do niedawna uważała się za normalną nastolatkę jakich wiele na świecie. Jednak w wyniku odkrycia pewnej mrocznej tajemnicy z przeszłości, całe to wyobrażenie legło w gruzach. Okazało się bowiem, że Chloe jest chodzącym eksperymentem genetycznym. Gdy się narodziła grupa naukowców zmutowała jej geny, przez co dziewczyna stała się nekromantką. Jej ciągle rozwijające się moce stanowią zagrożenie dla naukowców, którzy zwą się Grupą Edisona i są odpowiedzialni za taki stan rzeczy. Dlatego właśnie Chloe musi ratować swoje życie i ponownie uciekać, tym razem z laboratorium w którym jest przetrzymywana. Dziewczyna znajduje niespodziewaną sojuszniczkę w Tori, którą do tej pory nasza bohaterka uważała za swojego zaciekłego wroga. Teraz muszą odszukać Simona (czarodzieja) oraz jego przyrodniego brata Dereka (młodego wilkołaka), którzy chcą odszukać swojego ojca aby pomógł im pokonać znienawidzoną Grypę. Jednak nim do tego dojdzie, cała grupa musi odszukać starego przyjaciela rodziny. Czy im się uda> Jakie niebezpieczeństwa przyjdzie im pokonać po drodze?
Jak widać jest to kolejny cykl/seria/trylogia, którą przyszło mi czytać od środkowego tomu, na szczęście tutaj także nie trzeba znać pierwszego tomu (chociaż wypadałoby), aby orientować się w ogólnej sytuacji. Bowiem przez pierwsze kilkadziesiąt stron powieści, najważniejsze wątki i informacje są powtarzane ciągle i na okrągło, więc praktycznie można się ich nauczyć na pamięć.
Pomysł na książkę sam w sobie jest interesujący, ale bez żadnych wielkich zachwytów nie ma. W trakcie czytania, bardzo często towarzyszyło mi wrażenie, że autorce zabrakło polotu aby dokładniej go rozwinąć lub chciała po prostu zapchać czymś lukę pomiędzy wstępnymi wydarzeniami opisanymi w „Wezwaniu” i finałem, który opisany jest w „Odwecie”.
Akcja i fabuła również pozostawiają sporo do życzenia. Co to tego pierwszego aspekty powieści, to jest ona dość monotonna, a nawet jeżeli zaczyna się już coś dziać to tak samo szybko się kończy. Jest tak jakby autorka wybierała najprostsze rozwiązania, ponieważ nie miała ciekawszego pomysłu na dalsze rozwinięcie niektórych z sytuacji. Jeżeli chodzi o fabułę to można się w niej dopatrzeć sporej garści niedociągnięć oraz wątków, które nie zostały należycie dopracowane, chodzi mi tutaj głównie o świat paranormali żyjących wśród normalnych ludzi oraz o ucieczkę nastolatków (jakoś nie przekonuje mnie, że nikt praktycznie nie zwracał na nich żadnej uwagi). Jak dla mnie oba te wątki można było dużo lepiej rozwinąć i wykorzystać.
Postać głównej bohaterki także niczym mnie nie ujęła. Jak dla mnie jest ona raczej nijaka. Nie ma w niej żadnego życia i przez większość czasu potrafi się nad sobą jedynie użalać. Po za tym jest łatwowierna i nie potrafi się bronić nawet przed atakami słownymi, nawet kiedy robione jest to jawnie i w „żywe oczy”. W rzeczywistości osoba o takim charakterze dążyłaby raczej do samo destrukcji o nie byłoby mowy o ratowaniu swojego życia nawet z rąk naukowców. Dużo bardziej podoba mi się postać młodego wilkołaka Dereka, który potrafi być arogancki i bronić swojego zdania, ale potrafi być także opiekuńczy i zabawny. Jak dla mnie to właśnie ta postać chociaż trochę zawyża poziom całej powieści.
Podsumowując. „Przebudzenie” to typowa młodzieżówka, która raczej sprawdza się jako dobra lektura do odprężenia się po ciężkim dniu. Mam nadzieję, że ostatni tom okaże się dużo lepszy i ciekawszy. Nie będzie taki męczący w trakcie czytania jak ten.