Pewnie z ilości książek tego typu jaka występuje na moim blogu, wiele osób mogło odnieść wrażenie, że uwielbiam reportaże/biografie/wspomnienia o dawnych sławach polskich. Te sławy to znani aktorzy, profesorowie, wokaliści, zespoły. Rzeczywiście, chociaż dzisiejsze gwiazdy wcale nie zasługują na to miano i często ma się już po uszy ciągłych plotek, wyskakujących z dosłownie każdego źródła medialnego, to jednak dawne czasy ciągle fascynują i ciekawią. Moim zdaniem dzieje się tak przede wszystkim dlatego, że dawniej nie było licznych portali plotkarskich, brukowców i fotoreporterów czyhających na celebrytów, a więc jedyne plotki jakie można było usłyszeć, przekazywało się od ucha do ucha. Osoby znane były więc owiane tajemnicą i bardziej skryte niż dzisiejsze nieco ekshibicjonistyczne sławy.
Na szczęście dla nas, wiele osób niegdyś związanych z przemysłem artystycznym, lub pisarze niezwykle dociekliwi i zafascynowani przeszłością, coraz częściej sięgają po takie ciekawostki. Jedną z takich osób jest właśnie Krystyna Kolińska. To autorka, której dorobek jest bardzo bogaty i właściwie trzeba by było napisać osobną notatkę poświęconą jej twórczości. Na swoim koncie ma masę przeróżnych publikacji i wiele nagród, między innymi Krzyż armii Krajowej, nagroda ZAIKS-u, Gloria Artis i wiele innych, a także mnóstwo pojedynczych nagród za poszczególne tytuły.
"Preteksty do wspomnień" to książka-album, napisana wręcz z pierwszego źródła. Kolińska opierała się na własnej pamięci, ale i na prywatnej korespondencji jaką ma w posiadaniu. Jej wspomnienia są więc rzetelnym i dokładnym odzwierciedleniem dawnych wydarzeń, ale i nie brak w nich anegdot i własnych przemyśleń. Dzięki temu znane nazwiska stają się nam bliższe, poznajemy je niczym z opowiadań znajomej. Są to naprawdę uznane osobistości, Zbigniew Raszewski, Leopold Buczkowski, Maria Kuncewiczowa czy Eryk Lipiński. Książka podzielona jest na sześć większych części, każda opowiada o innym okresie. To co jednak rzuca się w oczy, to historia samej autorki. Krystyna Kolińska opowiada o znanych ludziach, jednocześnie swoich przyjaciołach, ale pomiędzy wtyka swoją historię, jedno przenika drugie, dzięki czemu tak naprawdę czytając miałam wrażenie, że to biografia, w której zawarła przypadkowe wspomnienia ze spotkań z nimi.
"Preteksty..." to niezwykle bogata próba ujęcia ogromnego kawałka czasu w dosyć sporej objętościowo książce. Mimo to, choć oczywiście autorce ta próba zdecydowanie się udała, mam wrażenie, że i dziesięć takich wspominkowych tytułów nie wystarczyłoby do ujęcia wszystkich wydarzeń. Mimo wszystko dla mnie była to lektura bardzo przyjemna i niezwykle wciągająca. Od zawieruchy wojennej, po śmieszne sytuacje i intrygujące życie towarzyskie, każdy znajdzie tu temat dla siebie. Pozycja obowiązkowa dla wielbicieli "polskiej elity artystycznej".