„To że stałam się wilkołakiem, dość skutecznie pokrzyżowało moje plany. Mimo to, nawet jeśli mąż i dzieci nie wchodziły w grę, nie oznaczało to, że nie mogłam próbować urzeczywistnić choćby części tych marzeń. Robiłam karierę dziennikarską. Zamieszkałam w Toronto. I próbowałam założyć rodzinę – choć daleką od normalności – z Philipem. Byliśmy razem dostatecznie długo, bym zaczęła wierzyć, że mam przynajmniej cień szansy na odrobinę stabilizacji. Nie mogłam uwierzyć memu szczęściu, że spotkałam kogoś tak normalnego i przyzwoitego jak Philip. Wiedziałam, czym jestem. Byłam trudna, chimeryczna, kłótliwa i wybuchowa, nie w takich kobietach gustował Philip. Oczywiście przy nim zachowywałam się inaczej. Ukrywałam tę cząstkę mnie – tę wilkołaczą – w nadziei, że w końcu pozbędę się jej jak wylinki.„
Plany głównej bohaterki, Eleny na normalne życie zostają jednak pokrzyżowane dosyć szybko przez Jeremy’ego – przywódcę stada, który wzywa ją do domu. Musi pomóc w walce z zbuntowanymi wilkołakami, które swoją działalnością sprawiają, że coraz więcej ludzi i nie tylko, węszy wokół Watahy. Elena wraca i jej świat po raz któryś zostaje wywrócony do góry nogami. Jest cały czas rozdarta między dwoma światami – tym, który skrzętnie budowała sobie w Toronto i tym w Stonehaven. Zostawiła tam rodzinę, która adaptowała ją, gdy została zamieniona w wilkołaka, zostawiła tam też mężczyznę, który ją kocha. Elena za wszelką cenę chciała wrócić do bycia człowiekiem, zignorować swoją wilczą naturę, zapomnieć o tym, kim się stała… Wplątuję się w walkę między wilkołakami, a jako jedyna kobieta wilkołak jest narażona na największe niebezpieczeństwo.
Postać Eleny jest bardzo dobrze skonstruowana. Podoba mi się jej wewnętrzna walka. Chce okiełznać swoje potrzeby, namiętności, swoją naturę, jednak wraz z czasem, który spędza w Stonehaven poddaje się swojej wilczycy. Stawia sobie pytanie, kim teraz jestem? Musi pogodzić się z tym, że do bycia człowiekiem jej daleko, musi zaakceptować siebie, jako wilkołaka. Elena to bohaterka z charakterkiem, nie jest przestraszoną panną, tylko silną, pewną siebie kobietą. Walczy o swoje, nie chce być zdominowana przez mężczyzn w stadzie, a przede wszystkim przez tego jednego – Clay’a. Na początku byłam zadziwiona ich relacją, do końca nie mogłam sobie poskładać tego, co było między nimi. Zdecydowanie iskry lecą, jest chemia i gorący romans, na który musimy czekać tak gdzieś do połowy książki. Ale moim Drodzy, jest na co czekać! Elektryzująco, to za mało powiedziane. Clay jest specyficzny, ma wyraźnie zarysowaną osobowość, na początku można go wręcz nie lubić – jest samolubny, arogancki – ale później kibicuję się mu z całych sił. Ma w sobie urok, podoba mi się jego zaborczość względem Eleny. Autorka chciała podkreślić jego wilczą naturę i jest się udało, Clay czasami zapomina, że jest człowiekiem i żyje według praw wilków. Nie jest to typowy męski charakter, rycerz na koniu, który ma uratować wybrankę serca. Powiedziałabym nawet, że czasami Clay jest czarnym charakterem w książce, bardzo namieszał w życiu Eleny i to z egoistycznych pobudek, ich relacja jest skomplikowana i zawsze taka będzie. Clay ma wiele wad, ale mimo wszystko nie można go nie lubić.
I w ten sposób przechodzimy do Wilkołaków przez duże W. „Ugryziona” to najlepsza książką, w której jest tak genialnie ukazany świat wilkołaków. Jestem wręcz zafascynowana wizją przedstawioną przez Armstrong. Po pierwsze gen wilkołactwa jest przekazywany w linii męskiej, dlatego nasza bohaterka została ugryziona. Wataha chroni ją przed innymi wilkołakami, którzy nie słynną z życzliwości wobec kobiet. Elena jest jedyną, przez to wyjątkową, co niestety sprawia, że jest najbardziej zagrożona. Historia jest przemiany jest bardzo ciekawa, zdradzę tylko, że wplątany w to jest Clay. Więcej musicie sami przeczytać :)
„Ugryziono mnie rozmyślnie, celowo zmieniono w wilkołaka. To doprawdy zdumiewające, że przeżyłam.”
Wilkołaki jedzą trzy razy więcej niż człowiek, lubią biegać nago po lesie, kochać się w trawie, urządzać wyścigi… Ważną rolę odgrywa w stadzie odgrywa dominacja, najsilniejszy wilk przewodzi Watahą. Gdy wilkołaki walczą to zwykle kończy się to śmiercią jednego z nich. Są nieprzewidywalni, gwałtowni, kłótliwi i wciąż muszą się kontrolować. Na początku ciężko było mi przejść z tym do porządku dziennego, bo wizja Wilkołaków opisana przez Armstrong jest dużo bardziej konkretna i przeznaczona dla dojrzałych czytelników, niż wilki przedstawiane w innych książkach. I to jest właśnie największym plusem tej książki. Świetnie wykreowany świat, od A do Z, bez niepotrzebnego upiększania dostaliśmy groźne i niebezpieczne Wilki.
Jedyne, do czego mogę się doczepić to trochę ciągnący się początek, Elena jest bardzo niezdecydowana, sama nie wie, czego chce i momentami byłam wkurzona na nią, gdy nagle wydawało się, że podjęła decyzję i nagle… jej się zmieniło. Była trochę rozchwiana emocjonalnie, ale z drugiej strony to część jej charakteru – jest właśnie pełna sprzeczności, charyzmy, a charakterek ma trochę bardziej niż wybuchowy. I jeszcze jedno – okładka. Elena nie wygląda na niej zbyt atrakcyjnie, powiedziałabym, że rysunek jest nietrafiony i trochę amatorski. Może nawet zniechęcić ludzi, bo nie oszukujmy się, że często kupujemy książkę, gdy podoba nam się okładka.
„Ugryziona” to zarazem romans, wiele scen jest naprawdę gorących i zmysłowych, jest to też fantastyka, powiedziałabym nawet, że taka krwista fantastyka. Na początku akcja trochę się ciągnie, ale wraz z powrotem Eleny do Watahy i końcem jest wątpliwości „być wilkołakiem, czy nie być” robi się niezwykle ekscytująco! Polubiłam bohaterów, Elenę, Clay’a oraz charyzmatycznego Jeremy’ego. Kupuję w całości ten wilkołaczy świat, brutalny i niebezpieczny, ale za to wyrazisty i łamiący ramy, w które upchnięto książki tego typu. Nie jest to „Zmierzch”, z całą pewnością Autorka zaserwowała nam świeże i oryginalne spojrzenie na paranormal romanse.
Polecam dojrzalszym Czytelnikom, fankom gorących romansów z wilkołakami w tle! :)
OCENA: 8/10