Tess Gerritsen to dość popularna autorka zarówno w Polsce jak i w Stanach Zjednoczonych. Rozgłos przyniosły jej powieści zaliczane nie tylko do serii Isles/Rizzoli, ale także do gatunku tak zwanych thrillerów medycznych. Jednak autorka ma na swoim koncie także kilka innych powieści, w których główny nacisk został postawiony na wątek romantyczny. Jak twierdzi sama pisarka, miała wtedy właśnie etap fascynacji romansami. W Polsce te powieści przybliża nam wydawnictwo Mira, dzięki któremu Prawo krwi to już piąte spotkanie z początkami twórczości Tess Gerritsen.
Willy Maitland to młoda kobieta, która pragnie spełnić ostatnie życzenie umierającej matki. Stara się dowiedzieć co naprawdę przydarzyło się jej ojcu, jednemu z najlepszych pilotów. Wszyscy twierdzą, że Bill Maitland zginął w katastrofie lotniczej w czasie wojny w Wietnamie. Jednak, ani kobieta, ani jej matka w to nie wierzą. Za dużo w tej sprawie tajemnic i luk. Dlatego Willy wyrusza do Azji, aby poszukać informacji u samych źródeł. Szybko jednak zdaje sobie sprawę, że „wdepnęła” w coś poważniejszego. Wielu wpływowych ludzi chce udaremnić jej wydostanie na światło dzienne tego co tak skrupulatnie ukryli dwadzieścia lat temu. Czy Willy dowie się prawdy? Czy wyjdzie z tego cało? Jaką rolę ma w tej sprawie Guy Bernard, do którego kobieta (z wzajemnością) zaczyna żywić coraz gorętsze uczucia.
Przyznam, że początkowe książki Gerristen jakoś nie napawały mnie optymizmem. Autorka dużo większy nacisk kładła na miłosną stronę historii, a ograniczała sensacyjną. Dla mnie, która poznałam jej twórczość dzięki serii thrillerów, było to sporym zaskoczeniem. Na szczęście w dwóch ostatnich jakie ukazały się przed Prawem krwi, wszystko zaczęło ulegać zmianie na lepsze. Widać w nich, że pisarka wreszcie złapała odpowiedni rytm i znalazła równowagę pomiędzy oboma stronami tworzonej historii. Po prostu zaczęła się rozwijać w sferze literackiej.
Akcja rwie do przodu od samego początku. Już sam prolog narzuca nam dynamikę oraz postęp rozwoju poszczególnych sytuacji. Gdy dodamy do tego jeszcze fakt, że autorka co i rusz dorzuca nowe postacie, kolejne tajemnice i niedopowiedzenia, to otrzymamy naprawdę mieszankę dość wybuchową, gdzie główne skrzypce grają przepychanki polityczne oraz wywiadowcze. Spytacie gdzie tu, w takim razie, miejsce na romans. Ano jest i to dość szybko postępujący do przodu tak samo jak i akcja z fabułą. Niestety ten element wyszedł dość nienaturalnie, ponieważ Willy z początku nie przepadała za Guy’em, a za kilka stron już pragnęła go z całych sił. Gdzie tu chociaż częściowy realizm? No nic, jakoś można to przeżyć. Przede wszystkim dzięki temu, że autorka jest mistrzynią stopniowania napięcia. Doskonale zdaje sobie sprawę w którym momencie jeszcze bardziej podkręcić akcję (w każdym aspekcie fabuły) aby nie stracić uwagi czytelnika.
Podsumowując. Tess Gerritsen to naprawdę świetna autorka, która doskonale wie jak utrzymać czytelnika w „swojej sieci”. Wszystko dzięki prostemu stylowi pisania oraz barwnemu i plastycznemu językowi. Dzięki temu historię dosłownie się pochłania, a nie tylko czyta. Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić wam Prawo krwi (mimo niedociągnięć).