XXVIII i XIX stulecie obfitowało w wiele naukowych odkryć, szczególnie na Wyspach Brytyjskich. Należy wziąć pod uwagę, że naukowcy nie dysponowali wtedy tak bardzo zaawansowanym technologicznie sprzętem, nowoczesnymi mikroskopami elektronowymi czy perfekcyjnie zaprojektowanymi teleskopami. Nie mieli też tak wielkiego i szerokiego dostępu do literatury naukowej, artykułów innych naukowców, dzięki którym mogli by śledzić ich postępy, wyniki badań i konkluzje z nich wynikające. Jedyne czym dysponowali to niczym nie ograniczona wyobraźnia i pasja. Miłość do nauki, która sprawiała, że często byli brani za nieokrzesanych szaleńców, introwertyków i odludków.
Autor książki specjalizuje się głównie w biografiach klasycznych, angielskich pisarzy. Wydał serię biografii poetów, a "Wiek cudów" to jedna z nielicznych książek popularnonaukowych, która w 2009 roku otrzymała nagrodę Royal Society. Doświadczenie literackie pisarza karze Wam zapewne przypuszczać, że i tym razem autor pokusił się o biografię naukowców. I macie absolutną rację. W swym obszernym wywodzie przybliża nam sylwetki naukowców najbardziej kontrowersyjnych, ogarniętych naukowym szałem, sprytnych, czasem wręcz przebiegłych, dla których wiedza była największą nagrodą za trud.
Nie są to typowe, nudne biografie z tysiącem dat i powiązań rodzinnych. Właśnie tego nie znoszę w biografiach. Podawania setek nic nie znaczących imion i nazwisk, które ani nie zapamiętam, ani nawet nie chcę pamiętać, bo nie wnoszą nic istotnego do opowieści. W przypadku książki Richarda Holmesa, bohaterowie ukazani są od nieco innej strony. Autor podaje nam wstydliwe i nie rzadko pikantne szczegóły z ich życia, przekręty jakich dopuszczali się dla dobra nauki lub też zazdrości, która często sprowadzała ich na manowce.
Dzięki lekturze poznamy fascynujące odkrycia z dziedziny astronomii, fizyki czy powolnego odkrywania elektryczności. To ostatnie było na tyle głośne i "na topie", iż zainspirowało angielską poetkę, (a jakże!) Mary Shelley, do napisania "Frankensteina". Podążymy też szlakiem Mungo Parka, którego tak dalece fascynował Czarny Ląd, iż podczas swej wyprawy życia niejednokrotnie ryzykował życiem. Książka nie byłaby kompletne gdyby nie historie o słynnych chemikach. Pewnie niejeden z Was wyobraża sobie chemika jako szaleńca z przypalonymi i wystrzępionymi włosami, pochylającymi się nad setkami probówek i mikstur. Autor potwierdza nasze przypuszczenia, opowiadając czytelnikom o wyczynach Humpreya Davy'ego.
Podsumowując, Holmes stworzył książkę, która w niebanalny i ciekawy sposób ukazuje nam nie tylko jedne z najważniejszych odkryć przełomu wieków. Ukazuje jak silne są ludzkie marzenia i co może spowodować pasja, która nadaje sens życiu naukowca. Nazwisko autora zobowiązuję, toteż mogę śmiało zaryzykować stwierdzenie, że w pewnym sensie to także trzymająca w napięciu sensacja z elementami detektywistycznymi. Polecam Wam z czystym sumieniem. Jestem pewna, że podczas lektury będziecie bezustannie przecierać oczy ze zdumienia.