Powroty to zbiór trzech opowiadań czy też minipowieści Ryszarda Marka Grońskiego. Są od siebie odmienne, ale ich wspólnym pierwiastkiem jest właśnie powrót, skonfrontowanie własnych wspomnień z współczesną wersja tych miejsc.
Pierwsza opowieść zatytułowana Hrabina z Targowej jest swego rodzaju satyrą. Snuje ją Marta Gordon, tytułowa bohaterka. Na dobry początek dowiadujemy się jak ta hrabina z przypadku zdobyła tytuł przyjmując oświadczyny Przemka Przecławskiego, później poznajemy osoby, które powoli stają się jej rodziną- rządcę Herszka, ciągle przeinaczającego powiedzonka, idealnego lokaja Jana i utalentowaną, grającą na skrzypcach Ankę, pasierbicę Marty. Ach i jak można by zapomnieć o przebojowej księżnie, ciotce Przemka! Przez lata obserwujemy losy tej barwnej gromadki, by w końcu towarzyszyć Marcie w powrocie do pałacu Przecławicach.
Jest to opowiadanie, które najbardziej mi się podobało. Stety-niestety autorowi najlepiej wychodzi właśnie ten gatunek literacki. Bardzo dobrze się bawiłam podglądając artystyczny światek Warszawy i Łodzi, a także przygody naszych bohaterów. Niestety zakończenie niezbyt mi się podobało, bo oto wraca Marta w czasach współczesnych, wciąż energiczna, mało tego zaznajomiona z dzisiejszymi technologiami (iPhone). Jednak jeśli uznać, że to zabieg całkowicie świadomy, podkreślający przejaskrawienie postaci to można spokojnie przymknąć na to oko.
W drugim opowiadaniu- Buszu, autor snuje historię Andrzeja Doleckiego, który po latach w blasku chwały wraca do ojczyzny, by wziąć udział w kongresie partii Jedność i Siła, której był współzałożycielem. Jednak tak naprawdę, w pewnym sensie sam nie zdając sobie z tego sprawy wraca po miłość sprzed lat, Ankę. Ukochana zniknęła z jego życia i Andrzej za wszelką cenę pragnie ją odnaleźć. Czy mu się uda?
I w tym momencie włącza mi się przez niektórych nazywany "syndrom Mistrza Gry"... Przyjemnie mi się czytało to opowiadanie, byłam ciekawa czy Andrzejowi uda się odnaleźć Ankę, a jeśli tak to jak potoczą się ich losy. Jednak... Opowiadanie to różni się znacznie od poprzedniego, nie znajdziemy już tej nutki humoru, w Buszu czeka nas nostalgia i... dreszczyk emocji! Bo Busz zwraca się raczej ku gatunkowi sensacyjnemu. Umieszczenie w nim grupy zbirów niezbyt mi się podobało, moim zdaniem można by ciekawiej poprowadzić akcję, nie wciągając w nią więcej polityki niż trzeba i podejrzanych typów. Poza tym nie podobała mi się scena walki. Mimo to kiedy już poznajemy całą historię koncepcja zemsty jest tutaj jak najbardziej na miejscu, więc i faktycznie może kilku opryszków to nie taki zły pomysł ;)
Ostatnie ogniwo najbardziej mnie przyciągnęło, a zarazem najmniej podobało. Zaczyna się obiecująco- patrolem w afgańskiej wiosce. Później jednak przenosimy się do Warszawy co mnie nieco rozczarowało. Okazuje się, że Adam Biernat zostaje odwołany z Afganistanu, by stawić się przed Komisją Weryfikacyjną. Jako niezweryfikowany, przyjmuje dziwne zlecenie od cypryjskiego bossa.
To opowiadanie najmniej, a właściwie wcale mi się nie podobało, czysta sensacja. Uczestniczymy w akcji byłych szpiegów, jednak ja chyba wolę te naszpikowane technologią amerykańskie bajeczki szpiegowskie.
Jak pisałam na początku wszystkie te opowiadania łączą powroty. Powroty do ojczyzny, do przeszłości, do miejsc ze wspomnień, do dawnych przyjaciół. W Hrabinie z Targowej ważny jest nie tyle powrót co wydarzenia z przeszłości, sam powrót jest symboliczny. W dwóch kolejnych Adam i Andrzej z pewną nostalgią wspominają dawne czasy, jednak nie są one zbyt przyjemne, ponieważ wspominają oni Polskę Ludową, czasy SBeków, młodych walczących o lepsze jutro, ciągłego niebezpieczeństwa. Zmieniają się nie tylko miejsca, ustrój, ale także ludzie. Andrzej spotyka swoich dawnych przyjaciół, ale to już nie Ci sami ludzie, nie budzą w nim sympatii.
Jeśli miałabym polecić Powroty to przede wszystkim tym, którzy chcieliby przeczytać w miarę przyjemne historie z dawną Polską w tle.