Requiem dla wilka - kontynuacja powieści Nakarmić wilki to powrót w dzikie i fascynujące Bieszczady. Z wielką przyjemnością postanowiłam znowu zatopić się w ciszy tych lasów, choć na chwilę poczuć się jak w innym świecie.
W Bieszczady przyjeżdża Joanna Pasieczna, absolwentka łódzkiej filmówki. Chce spotkać się z Jerzym Glinickim, legendarnym reżyserem, filmowcem, który wrócił do Polski po wielu latach spędzonych w Kaliforni, gdzie miał okazję pracować z najlepszymi w Hollywood. Glinicki postanowił zaszyć się właśnie w Bieszczadach, tutaj zbudował dom, w pobliżu stacji naukowej na Harhajce, w której mieszkali wspólnie Kasia z Olgierdem i Marcinem. Joasia jako dokumentalistka chciała stworzyć dokument o reżyserze ale dowiaduje się o przeszłości Katarzyny Lewickiej i jej tragicznym losie i to właśnie ona staje się nowym obiektem jej pracy filmowej.
Chcąc jak najlepiej odtworzyć wydarzenia, wczuć się w rolę Kasi, spróbować żyć tak jak tamta żyła i poznać jej życiową pasję, Joanna postanawia zamieszkać w małej chatce samotnie i rozpocząć obserwację zwierząt i rozmowy z ludźmi. Wszystko to, by stworzyć wiarygodny i prawdziwy obraz.
Od samego początku narzucało mi się porównanie Joanny z Kasią. Chyba też takie było zamierzenie, bo bohaterka we wszystkim próbuje się upodobnić do swojej poprzedniczki.
Przebywa w tych samych miejscach, wśród tych samych ludzi, a ja nie mogłam pozbyć się wrażenia, że nie jest to już to samo. Tu była Kasia i zostawiła w mojej pamięci trwały ślad.
Zainteresowanie Joanny wilkami nie do końca do mnie przemawiało aż do końcowej sceny. Nie potrafiłam pogodzić się z faktem, że Joanna tak do końca próbuje przejąć życie Katarzyny. Chciała z nią rywalizować w sferze prywatnej, w sferze pasji i życia. Dlatego nie darzyłam Joanny taką sympatią, jaką darzyłam Kasię. Ale to tylko moje przemyślenia, bo to w żaden sposób nie umniejsza to wartości powieści. Ta porywa i czyta się niezwykle lekko i przyjemnie.
Między Joanną a reżyserem Glinickim nawiązuje się pewna więź. Joanna okazała się reżyserowi niezbędna do powrotu do jego właściwego życia, jako człowieka filmu. Jest to dość ciekawie opisane, głównie ze względu na postać reżysera, który do powieści wiele wnosi. Zarówno poprzez swój wyrazisty charakter i pozorną niedostępność i wrogość jak też poprzez dziennik, jaki prowadzi. Może właśnie za sprawą tych zapisków ta powieść wydaje mi się bardziej komercyjna, jeśli to słowo może oddać moje wrażenia. Notatki reżysera są bardzo ciekawe, dużo traktują o kulturze czy literaturze ale jednocześnie za bardzo nawiązują do cywilizacji, do religii w postaci pomnika w Świebodzinie, czy beatyfikacji Jana Pawła II, a przede wszystkim do polityki, która nie wiem do końca, jaką miała tu rolę odegrać. Najbardziej wrogie partie polityczne, niesnaski między nimi no i katastrofa smoleńska, związane z nią manifesty, afery i doszukiwanie się podstępów.
Do tego dołóżmy wielki świat filmu i całość przybliża czytelnika do tego świata, od którego tak bardzo chciał uciec, zanurzając się w bieszczadzką głuszę, wsłuchując w zawodzenie wilków, w rytm tętniącego serca przyrody. Cywilizacja, szczególnie taka, ta zła i pełna ludzi, z ich najgorszymi instynktami, złośliwością i agresją powinna zostać daleko w mieście i nie mieć wstępu do krainy wilka.
Nie zapiszę tego in minus tej powieści, tylko po ciszy i spokoju bieszczadzkiego odludzia tak dziwnie przechodzi się do wielkiego świata.
Prosto ale zarazem bardzo wyraziście pisze Maria Nurowska o wspaniałych zwierzętach, o ich ludzkiej naturze i wrażliwości. To powieść o podążaniu czyimiś śladami, o próbie odnalezienia człowieka w jego pracy, w miejscach i pamięci innych.
Losy bohaterów są również symbolem pewnej nieprzewidywalności losu, kiedy to nie jesteśmy w stanie odgadnąć co w nasze życie wniesie przypadkowo napotkany człowiek, lub kiedy odkrywamy w sobie pewne pokłady emocji i uczuć, o których wcześniej nie wiedzieliśmy.
Nurowską jak zawsze polecam!