Po pierwsze, data napisania książki to czas sprzed soboru watykańskiego II w Kościele Katolickim. Z tego co się orientuję w historii religii, to czytanie Biblii i propagowanie jej nastąpiło w Kościele Katolickim dopiero pond 15 lat po powstaniu 'Szaty'. Wówczas, w 1942 roku taka 'Pasja' nie byłaby możliwa. Ale Lloyd Douglas nie był katolikiem, był luteraninem, a ta religia zakładała czytanie Biblii. Teraz, w 2016 roku w książce 'Szata' nie widzimy nic odkrywczego, ale przez dziesięciolecia ta książka była czymś wyjątkowym. Dobrze jest mi się przechwalać, że wiem o geografii i etnologii Palestyny, bo znam książki prof. Świderkówny, bo słucham ojca Szustaka.... Wtedy tego nie było, a 'Szata' pokazywała świat Nowego Testamentu z punktu widzenia historii Imperium Rzymskiego, z punktu widzenia geografii. Główny bohater powieści Marcellus jeździ sobie po Galilei, brudnej, zacofanej, szukając samodziałów, a tak naprawdę rozmawiając z wyznawcami Jezusa. Wcześniej był przy ukrzyżowaniu, był na Golgocie, tym śmietnisku Jerozolimy, był w Jerozolimie, zaś narrator ukazuje ten kraj taki jakim był w oczach świata, małą zapyziałą dziurą. Potem mamy przegląd rodzącej się religii, pierwsze Eklezje, zmianę polityki Imperium wobec chrześcijan, rodzące się prześladowania. Nawet taki epizod jak pochodzenie katakumb, znanych nam z ''Quo vadis' poznajemy w 'Szacie'. Mamy rybę, symbol wczesnych chrześcijan, nie krzyż, ale rybę. Widać, że autor miał ogromną wiedzę na ten temat. Prawdę mówiąc, wielu współczesnych księży katolickich nie wie tego, nie interesuje się.
W książce poprzez rozmowy bohaterów dowiadujemy się o naukach, cudach i życiu Jezusa. Wiele z tych wydarzeń znamy tylko z apokryfów. Douglas musiał je znać.
Tak więc wielką zaletą 'Szaty' jest tło historyczne, jest pokazanie faktów w sposób przystępny przeciętnemu czytelnikowi.
Po drugie, książka ma na celu pokazanie wpływu chrześcijaństwa na człowieka, to jak nauka Chrystusa zmieniła patrzenie na świat, jak rozsadziła od wewnątrz Świat starożytny, świat niewolnictwa i bogatych.
Mamy to ukazane na przykładzie życia głównego bohatera Marcellusa i jego niewolnika. Jest to bardzo romantyczna, wzruszająca historia. Żeby rozszerzyć nauczanie, książka jest ułożona w ten sposób, że bohaterowie ukazują swoje poglądy w rozmowach z różnymi ludźmi, zarówno obywatelami rzymskimi, patrycjuszami Rzymu, jak i tymi z prowincji, bogatymi, ale i biednymi. Pokazane jest niewolnictwo z cała jego grozą i okrucieństwem i świat Galilejczyków, tych biednych ludzi, spośród których wyrósł Jezus i największa religia świata.
To są zalety książki, teraz wady. O ile pierwsza część jest ciekawa, bo obejmuje spory kawałek świata, to część druga, ta po przemianie duchowej bohaterów jest ułożona troszkę sztucznie. Chodzi o to, troszkę zbyt szybko i zbyt pozytywnie całe wsie się przemieniały na chrześcijaństwo. Zestawiłam sobie tę książkę z 'Quo vadis' i wyszło mi, że sporo było podobnych motywów i postaci. Tak jakby Douglas czerpał garściami z Sienkiewicza. I o ile 'Quo vadis' jest arcydziełem, to 'Szata' jest słabsza artystycznie. Widać to w tym zestawieniu, w drugiej części. Niemniej jednak książka jest bardzo wzruszająca, wywołuje wiele pozytywnych wzruszeń i cieszę się, że ją przeczytałam.