Powiedziała M recenzja

W tej książce poznajemy historię Ady, szczęśliwej żony Michała. Szczęśliwej do czasu. Pewnego dnia okazuje się, że ukochany ją zdradza, nie z jedną, a z wieloma kobietami. Ada odchodziła i wracała do niego kilkakrotnie, bo wierzyła w to, że jest jej przeznaczony. Przecież skrycie się w nim podkochiwała już w dzieciństwie. We wszystkim kobietę wspiera przyjaciółka Beata. To jedna z lepszych bohaterek tej książki, mimo, że stoi teoretycznie na drugim planie, ale to za jej namową Ada rozpoczyna pracę w klinice, gdzie poznaje doktora Marcina, który coraz bardziej wydaje się być nią zainteresowany.

"Powiedziała M" to dobra książka, ale mam co do niej mieszane uczucia. Z jednej strony była trochę nudna, przewidywalna i mimo 220 stron bardzo się ciągnęła, a z drugiej sama fabuła, nie licząc dziwnego trójkąta, który wytworzył się w pewnej chwili między bohaterami, bardzo mnie urzekła. Trochę brakuje mi szerszego opisu bohaterów, nie dowiadujemy się o nich zbyt dużo. Poznajemy ich tylko przez pryzmat całej historii i określonych sytuacji kiedy nie są sobą, a w większości działają pod wpływem emocji. A ja lubię kiedy bohater jest opisany bardziej szczegółowo i tego mi tutaj bardzo zabrakło, bo myślę, że byłoby tu dużo ciekawych wątków, poza tym głównym, związanych z postaciami. Chociaż Ada, Marcin i Beata są do polubienia, mimo okrojonej charakterystyki.

Książka jest podzielona na dwie części i szczerze przyznaję, że to ta druga była dla mnie ciekawsza, wzbudziła we mnie emocje, bo właśnie w niej następuje dość duży zwrot akcji, jeśli tak mogę to nazwać. A samo zakończenie.. mistrzostwo! Miałam ciarki i łzy w oczach. Niesamowicie mocne, wzruszające i łamiące serce. Muszę przyznać, że jedno z lepszych, chociaż nie było po mojej myśli.

Do mnie ta historia nie do końca trafiła, zdecydowanie w drugiej połowie rozwija się bardziej ale myślę, że wielu osobom się spodoba.

Jak na debiut autorki to jest dobrze i warto dać szansę ;)

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Dziękuję bardzo!