Moja dziecięca dusza miała sporo radości podczas zapoznawania się z książką "Kto tędy szedł?", ale jeszcze więcej frajdy miał towarzyszący mi czterolatek, który z ogromnym zainteresowaniem i w wielkim skupieniu otwierał kolejne okienka, na których widniały głównie ślady zostawiane przez zwierzęta. Pod każdym tropem skrywał się jego właściciel, a obok znajdywały się krótkie informacje na jego temat.
Tematyka lektury skupia się wokół wędrówki pewnej zagubionej sarenki, która przemierza okolice w poszukiwaniu swojej mamy. Najpierw idzie przez las, gdzie znajduje m.in. tropy dzika, później zmierza w stronę stawu, przy którym skrywa się czapla, kaczka, gęś, wydra i ropucha. Dalej przemierza pola, trafia do gospodarstwa, a następnie na pastwiska, za którymi znajdują się góry. W każdym z tych miejsc jest sporo różnych śladów, ale czy któreś z nich należą do mamy sarenki? Czy uda się ją w końcu odnaleźć? Tak czy inaczej z pewnością warto spróbować.
Publikacja jest przeznaczona dla dzieci w wieku 4-5 lat, ale z uwagi na ciekawą formę i tematykę związaną ze zwierzętami (w tym także śladami, jakie zostawiają) książka ta daje naprawdę sporo możliwości - mnie akurat zainspirowała do stworzenia pewnego rodzaju przewodnika do rozpoznawania ptaków i ssaków dla uczniów szóstej klasy. Twardą oprawę jak zwykle w przypadku literatury dziecięcej oceniam na plus. Przyznam szczerze, że na samym początku miałam obawy czy otwierane okienka nie polegną w bezpośrednim kontakcie z małymi rączkami, ale pomimo tego, że książeczka była już kilka razy czytana, a jeszcze więcej - przeglądana, nie zauważyłam jakichkolwiek uszkodzeń. Niezbyt duża ilość tekstu oraz dość wyraźna czcionka sprzyjają pierwszym próbom samodzielnego czytania, a sympatyczni bohaterowie zachęcają do ich poznania. Stonowana kolorystyka rysunków również przypadła mi do gustu.
Nie ukrywam, że bardzo lubię wszelkiego rodzaju pozycje, z których czytelnicy (głównie młodzi) mogą się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. "Kto tędy szedł?" dodatkowo pozwala się wcielić dziecku w rolę poszukiwacza - detektywa. Dla jeszcze większej frajdy proponuję wręczyć maluchom lupy - gwarantuję naprawdę świetną zabawę. Polecam tę książkę wszystkim wielbicielom zwierząt, w których czai się dusza poszukiwacza i odkrywcy.
Muszę przyznać, że Wydawnictwo Adamada po raz kolejny pozytywnie mnie zaskoczyło.