"Na tym polega odwaga (...), żeby stawić czoło temu, co cię przeraża."
Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że na rynku książki pojawia się w ostatnim czasie coraz więcej nic nie wartych pozycji książkowych, które traktują o wampirach, aniołach i wszelkiej maści fantastycznych stworach. Jak w śród papierowych gór śmieci wyłowić perełki? Myślę, że każdy w bardziej lub mniej znacznym stopniu posiada pewnego rodzaju radar, który nam to umożliwia. Czy kolejna książka Elizabeth Chandler będzie "perełką"?
Elizabeth Chandler to pseudonim autorki Marii Claire Helldorfer. Mieszka w Baltimore w USA, uwielbia koty, niesamowite opowieści i baseball. Jest to dość 'świeża' osoba na rynku książki w naszym kraju, więc niestety nie ma zbyt dużo informacji o niej. W Polsce debiutuje ona serią Pocałunek anioła, której pierwszą część miałam okazję Wam przedstawić, a o drugiej za chwilę mówić będę.
Tak jak w przypadku pierwszej części głównymi bohaterami są Ivy i Tristan. Tristan po swojej tragicznej śmierci w wypadku samochodowym powraca na ziemię jako anioł. Jego misją jest przywrócenie Ivy wiary w nie, lecz jego zadanie nie idzie mu tak dobrze jakby się wydawać mogło. Główna bohaterka zamknęła się w sobie i nie pozwala nawet mówić o skrzydlatych, niewidzialnych stworzeniach, które opiekują się ludźmi. Tristan jako niewidzialna postać musi sporo się nagimnastykować, by dotrzeć do Ivy. Misję utrudnia mu jednak przyszywany brat Ivy - Gregory...
Zawsze w przypadku drugich części jakiejś serii zastanawiam się, czy była ona lepsza czy gorsza od poprzedniej. Zawsze znajduję jakieś minusy i plusy, które zwykle mają wpływ na moją ocenę. Po raz kolejny miałam okazję trafić do magicznego świata Ivy i Tristana, którzy niezmiennie przywodzą mi na myśl dzieje Tristana i Izoldy, dwojga kochanków, których miłość nie zdołała zabić nawet śmierć. Fabuła powieści po raz drugi (i mam nadzieję, że nie ostatni) przypadła mi do gustu. Nie są to puste słowa, ponieważ gdyby było to nad tą, stosunkowo krótką, powieścią siedziałabym przez kilka dni, a nie kilka godzin. W końcu - co może być nudnego w miłości, która przezwycięża śmierć? Ja nie wiem, a Wy?
Zdaję sobie sprawę, że mało jest głównych bohaterek, których zachowanie nie irytowałoby czytelników. Niestety, Elizabeth Chandler również nie udało się tego uniknąć. Jednakowoż jest to do wybaczenia. Dlaczego? Ponieważ Ivy swoje zachowanie może usprawiedliwić niewiedzą. Ja też nie podejrzewałabym tego, iż mój przyszywany brat chce mi coś złego zrobić. Jej przeciwieństwem jest zaś Tristan, który od początku chce chronić dziewczynę przed złem. I za to właśnie go uwielbiam.
Czymś, dla czego chciałabym poświęcić jeszcze kilka linijek jest okładka. Oprawa jest piękna. Kucający chłopak (mężczyzna) z rozwiniętymi skrzydłami. Całość utrzymana w różnych odcieniach niebieskiego i czerwonym akcentom oraz przyjemnej czcionce od razu zachęca nas do przeczytania. Piękna, piękna, piękna.
Podsumowując.
Czy ja zaklasyfikowałabym tę powieść jako perełkę? I tak i nie. Nad pewnymi sytuacjami przedstawionymi w książce się rozpływałam, a przy niektórych chciałam rzucić książką w kąt. Dlatego ocenienie tej książki pod względem "perełka" czy nie - zostawiam Wam.
Osobiście polecam ją osobom, które szukają w książkach dobrej zabawy, mile spędzonych godzin, przyjemnych bohaterów i nadziei, że anioły istnieją.
Ocena: 3/5, 7/10