"-Jesteś... życiem.Jesteś warta tego...by dla ciebie żyć."*
Z światem coś się stało. Coś bardzo złego. Nikt nie pamięta już dokładnie co to było, a to przecież tak ważne. Jak można naprawić rzeczywistość, jeśli nie wiadomo, co było tego przyczyną ? Teraz "siedząc na współczesnych ruinach" wydaje się, że niewiele można już zrobić.
Świat podzielił się na Martwych i Żywych. Miasta wymarły, pozostały już pojedyncze enklawy ludzkości, puste drogi, domy, lotniska..
To właśnie na lotnisku wraz z grupą innych nieumarłych zombie mieszka R. Nie pamięta swego imienia, tylko, że początek mógł zaczynać się od tej litery. Nikt zresztą ich już nie pamięta, a wraz z nimi całej swej przeszłości.
Zależnie od woli przetrwania znajdują się w różnych stadiach rozkładu, a namiastkę życia dalej tylko jedna rzecz...inni ludzie. Zombie zabijają aby posmakować ich wspomnień.
Podczas jednego z ataków R niespodziewanie dla samego siebie postanawia ocalić jedną z Żywych. Dlaczego to zrobił ? Czy to poprzez jej utrwalone wspomnienie w przed chwilą pochłoniętym mózgu, a może była to jego własna wola powrotu do prawdziwego życia ?
POST-APOKALIPTYCZNA BAŚŃ
Czego można się spodziewać po opowieściach o zombie ? Świat przemienił się zapewne za sprawą jakiejś zarazy, która sukcesywnie eliminuje ludzkość. Pełno tam ożywionych zmarłych, pozbawiony wyrzutów sumienia i pragnących jedynie zabijać. To co stworzył jednak Isaac Marion jest zupełnie inne i zaskakujące. Z jednej strony jest to opowieść o cudownym obudzeniu z wiecznego odrętwienia. Dzięki wręcz absurdalnej nadziei i niezachwianemu romantyzmowi głównego bohatera "Ciepłe ciała" można uznać za pewnego rodzaju antyutopijną baśń. Oczywiście baśń straszną, wręcz przerażającą, ale niosącą nadzieję dla zrujnowanej przyszłości.
Druga strona opowieści o R i Julie to bardzo trafna metafora życia. Przestroga aby zrobić wszystko by pełnią tego życia żyć. Nie czekać ze wszystkim na lepsze jutro, bo ono możne nie nadejść, jeśli to my czegoś nie zrobimy. Przebudzenie się do pełni życia z odrętwienia i rutyny jakie często wkradają się w codzienność i potrafią ją zatruć, znieczulić nas i pozbawić tego co piękne.
SMAK SŁÓW I WSPOMNIEŃ
Narracje mamy dość niezwykłą, bo z punktu widzenia samego R. Pan Zombie jako narrator sprawdza się wyśmienicie. Styl w jakim została przedstawiona to historia to jej największy plus. Pięknych cytatów z tej książki nigdy nie zabraknie. Mamy jeszcze Julie i to ona jest naszym oknem na ten zrujnowany świat po upadku. Z wspomnień jej i innych bohaterów będziemy odtwarzać fragmenty wspomnień z życia w Twierdzy (w ostatniej większej ludzkiej enklawie). Julie to typowa buntownika pragnąc zmian. Nie jest bez wad, ale stara się zachować z dawnego świata nie tylko to co praktyczne, ale także to, co było w nim piękne.
" W końcu wszystko umiera. Wszyscy to wiemy. Ludzie, miasta, cała cywilizacje. Nic nie zostaje. Więc gdyby egzystencja była zerojedynkowa, żywy lub martwy, tu albo nie tu, to jaki [...] sens miałoby to wszystko ? [...] Moja mama mawiała, że właśnie dlatego mamy pamięć. I przeciwieństwo pamięci - nadzieję. Więc rzeczy, które odeszły, wciąż są ważne. Tak, żebyśmy na fundamentach przeszłości mogli budować przyszłość."**
Historia w całości zawiera się w jednym tomie. Podzielona na trzy części, a każda z nich to nowy następny krok do zmianie. Powieść ilustrowana jest także rycinami pochodzącymi z dziewiętnastowiecznego traktatu "Gray's Anatomy".
Komu polecam "Ciepłe ciała" ? Szczególnie jeśli to język w jakim napisana jest powieść, a więc i przedstawiona rzeczywistość, nadaje jej głębszy sen... jeśli lubicie smakować każde słowa, podobnie jak bohaterowie wspomnienia, to będziecie zadowoleni. Dla czytelników, którzy lubią by powieść ich zaskakiwała oraz dla tych którzy kochają takie właśnie post-apokaliptyczne baśni